Deep Purple – Fireball (1971)
Deep Purple – Fireball (1971)
01. Fireball– 3:21
02. No No No – 6:51
03. Demon's Eye – 5:20
04. Anyone's Daughter – 4:40
05. The Mule – 5:19
06. Fools – 8:16
07. No One Came – 6:22
Personnel:
- Ian Gillan - vocals
- Ritchie Blackmore - guitar
- Roger Glover - bass
- Jon Lord - keyboards, Hammond organ
- Ian Paice – drums
One of Deep Purple's four indispensable albums (the others being In Rock, Machine Head, and Burn), 1971's Fireball saw the band broadening out from the no-holds-barred hard rock direction of the previous year's cacophonous In Rock. Metal machine noises introduced the sizzling title track -- an unusually compact but explosively tight group effort on which Jon Lord's organ truly shined. The somewhat tiring repetitions of "No No No" actually threatened to drop the ball next, but the fantastic single "Strange Kind of Woman" nimbly caught and set it rolling again, just in time for the innuendo-encrusted hilarity of "Anyone's Daughter," featuring one of singer Ian Gillan's first (and still best) humorous storylines to go with one of guitarist Ritchie Blackmore's most uncharacteristic, bluesiest performances ever. "The Mule" opened the vinyl album's second side with what is perhaps Purple's finest instrumental, and on the hyper-extended "Fools," the bandmembers proved they could flirt with progressive rock without plunging off its cliff (although the song could probably have done without its drawn-out middle section). And closing the album was the exceptional "No One Came," where intertwining instrumental lines locked together beautifully, Gillan wove another entertaining yarn that was part autobiography and part Monty Python, and the often underrated skills of drummer Ian Paice helped the song sound so unreservedly fresh and intuitive that one could almost be convinced the band had winged it on the spot. Sure, the following year's Machine Head would provide Deep Purple with their commercial peak, but on Fireball, the formidable quintet was already firing on all cylinders. ---Eduardo Rivadavia, AllMusic Review
Fireball zaczyna się odgłosem... włączającego się urządzenia do klimatyzacji. Efekt dobrany pierwszorzędnie z racji tego, że płyty słucha się z zapartym tchem. Przyznam się od razu: to mój ulubiony album Deep Purple.
W chwili wydania Fireball wzbudził trochę kontrowersji. Podczas, gdy większość fanów oczekiwała kolejnego In Rock, Purple wcale nie mieli na taką powtórkę ochoty. Wprawdzie zagrana w sprinterskim tempie kompozycja tytułowa to czysty chemicznie hard rock, a No No No też do najlżejszych nie należy, to jednak reszta repertuaru nie jest tak jednoznaczna. W The Mule dosłuchać się można egzotyki w stylu późnych, eksperymentujących Beatlesów, a już totalnym zaskoczeniem jest Anyone’s Daughter, łagodna piosenka z żartobliwym tekstem, na pewno najdziwniejszy utwór drugiego składu grupy. Cieszy mnie, że z czasem ta niechęć do mechanicznego kopiowania własnych dokonań została należycie doceniona.
Prawdziwym opus magnum albumu jest rozbudowana kompozycja Fools. Ritchie Blackmore pobawił się w niej gitarowym potencjometrem, by uzyskać brzmienie zbliżone do wiolonczeli, w rezultacie czego powstał niesamowity kontrast solówki z głównym riffem; nic dziwnego, że Purple wykonywali ten utwór po latach, podczas koncertów z orkiestrą. Na zakończenie muzycy serwują nam kolejny smakołyk: No One Came z tekstem, w którym Gillan zastanawia się, co będzie, gdy któregoś dnia nikt nie przyjdzie na koncert Deep Purple.
Ian Paice rozmawiając niegdyś z dziennikarzem magazynu „Rolling Stone” o początkach nagrywania Fireball, powiedział coś zagadkowego: Uświadomiliśmy sobie, że nie mamy żadnych pomysłów. Ciekawe, jaka powstałaby płyta, gdyby je mieli. ---Paweł Brzykcy, terazrock.pl
download (mp3 @320 kbs):
yandex mediafire uloz.to cloudmailru gett
Zmieniony (Środa, 17 Styczeń 2018 22:02)