Feel the Blues with all that Jazz
English (United Kingdom)Polish (Poland)
Strona Główna Polska Muzyka Frontside Frontside - Teoria konspiracji (2008)

Frontside - Teoria konspiracji (2008)

Ocena użytkowników: / 0
SłabyŚwietny 

Frontside - Teoria konspiracji (2008)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. Herezja goskonała
02. Świat tyranów
03. Zapalnik
04. Uciec przeznaczeniu
05. Stąd do przeszłości
06. Moja deklaracja płonie
07. I ciągle kroczę ścieżką ciemności
08. Spłoniesz w piekle
09. Zerwane więzi
10. Nadchodzi koniec
11. Katharsis
12. W cieniu krzyża

Novak - bass guitar;
Toma - drums;
Daron - guitar;
Demon - guitar;
Auman - vocal
+
Pachu - vocal (05, 06)
Nergal - vocal (08)

 

Pierwszy raz gości z Frontside spotkałem na Mystic Fest (RIP) 2002. Mieli szczęście albo, paradoksalnie, raczej pecha. Ponad 2 "tauzeny ludziów" miało wtedy okazję zapoznać się z ich twórczością, z drugiej zaś strony trochę chłopaki wtopili, bo - wciśnięci jako rozgrzewacz przed ekipami typu Myrkskog, Nile, Satyricon czy Kreator - skazani byli od razu na lincz. Mi osobiście się podobało, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że nie było wtedy w spodku sektorów plujących gromkim "wypierdalać". Zaintrygowany, po imprezie szarpnąłem się na zakup "I odpuść nam nasze winy..." i nie zawiodłem się. Przypasił mi ten core'ujący death, czy jak tam to nazywano? Masywny, z czadem i bez kompromisów. Potem jednak srogo zawiodłem się na "Zmierzchu Bogów...", a po "Absolutus" zwyczajnie dałem sobie z tym zespołem spokój. Niby wszystko tam grało, zapiaszczone gitary, growl, skrzek, tąpnięcia perkusyjne, ale także to, czego w muzyce osobiście nie trawię pod żadną postacią, więc nazwijmy to łagodnie: "specyficzne" melodyjki i refreniki. Nie mam tu na myśli bycia melodyjnym, co samo w sobie grzechem nie jest, lecz wciskanie między ciężkie riffy tematów żywcem zrąbanych z serialu "Przyjaciele", czy innych shitcomów. Wiecie, te wszystkie "kwiaty miłości..." i tego typu banialuki. Po co to komu? Jadł ktoś kiedyś golonkę z dżemem? Chyba nie, a jak już jadł, to zapewne leciał potem na rzadko. Metal to mięcho, lukier tu nie licuje z powagą ani tekstu, ani muzyki, tym bardziej jeżeli nazywamy się Frontside. Sosnowiczanie w tych cięższych momentach pokazywali, że mają charakter, więc niepotrzebnie wykorzystywali patenty dzieci z, no nie wiem, np. Trivium (zainteresowani wiedzą o co chodzi). Jak dla mnie te zabiegi rozpuszczały siłę zespołu, a skoro objęły aż dwie najważniejsze dla ich kariery płyty, to nadziei nie miałem.

Życie potrafi jednak sprawiać miłe niespodziewani. No i proszę, rok 2009 - mam w rękach "Teorię Konspiracji", która o dziwo okazuje się może nie najbardziej bezkompromisowym, ale już na pewno najdojrzalszym dziełkiem w ich karierze.

Nie oznacza to, że nagle Frontside postanowili całkowicie zboczyć z obranej przed laty ścieżki na rzecz uniwersyteckiego grania akordów. Dojrzałość w tym przepadku oznacza zmyślne wyważenie elementów, które w przeszłości decydowały raczej jednostronnie o klimatach ich krążków. Tym razem w niczym prawie nie przesadzili. Jest ciężko i zadziornie, ale jednocześnie melodyjnie, z tym, że nikt się od tej słodyczy tym razem nie porzyga. Czuć polepszający się warsztat muzyków - gitary rytmiczne mieszają riffami ile wlezie, ale nie zaciemnia to rozpoznawalności poszczególnych wałków, gitara solowa z kolei, miota nomen omen solówkami, że aż miło, ale nie stanowią one samoistnego jestestwa, jak na płytach Yngwiego Malmsteena czy innego Johnnego Irokeza. I o to chodzi w muzyce z wyższej półki.

Już po wstępnym osłuchaniu, nie sposób nie wskazać inspiracji Sosnowiczan. Zdecydowanie przeważają w nich Slayer z okresu słynnej "God Hates Us All" (rewelacyjna "Herezja Doskonała", "Zapalnik") oraz szwedzki melodyjny death metal spod znaku Soilwork (ten nowszy) i In Flames (ten wcześniejszy na szczęście), a nawet Dissection, którymi na kilometr jedzie dajmy na to "Świat Tyranów". "Stąd do przeszłości" zaskoczy z kolei wszystkich wrzucających Frontside do jednego wora z deskorolką i za dużymi gaciami, bo cóż ze tymi gadżetami może mieć jadący w tym kawałku riff, odwołujący się do czystego rock'n'rolla? Owszem, nie obyło się bez jednej wpadki w numerze "Nadchodzi Koniec", zgwałconego przesłodzonym refrenem, rodem z dokonań piewców college metalu, ale i tak ostatecznie rozpierducha, tkwiąca w takich rzeczach, jak "Spłoniesz w Piekle" (featuring: Nergal aus Behemoth) czy finałowym "W cieniu krzyża", przesądza o szlachetnym, wysokooktanowym potencjale całości "Teorii Konspiracji".

Na koniec słówko o brzmieniu, bo choć nie nagrywano płyty w polskim "Sound City" czyli "Hertz Studio", a za konsoletą, nie siedzieli ani Wiesławscy, ani tym bardziej Madsen czy Richardson (prztyczek w nos Vader i Behemoth?), to przyznać należy, że dźwięk jest na międzynarodowym poziomie. Wyczarowany w Sosnowcu i Łodzi, zajebiście przejrzysty i selektywny, ale jednocześnie niezmiernie potężny. Głównymi bohaterami są wysunięte do przodu gitary i mocno zdołowana sekcja, zresztą "co? gdzie? i jak?" możecie obejrzeć na dodanym do "paczki konspiracji" bonusowym DVD. Niszczy też oprawa graficzna z gościem dzierżącym różaniec w jednej dłoni, a gnata w drugiej, ale w zasadzie to już temat, do jakiego Frontside przyzwyczaił fanów od kilku płyt i na ich warunki jest raczej standardem niż jakimś novum. Innymi słowy - towar prawie kompletny, a już na pewno najbardziej miażdżący od czasu "I odpuść nam nasze winy". --- Megakruk, rockmetal.pl

download (mp3 @320 kbs):

yandex 4shared mega mediafire zalivalka cloudmailru oboom uplea

 

back

 

Zanim ściągniesz jakikolwiek plik, musisz przeczytać i zaakceptować nasz
Regulamin.

Jeśli jesteś artystą lub agentem i chciałbyś by Twoja muzyka została usunięta
z naszej strony, proszę napisz do nas na
abuse@theblues-thatjazz.com
i usuniemy ją jak najszybciej.


Sonda
Który gatunek muzyczny najchętniej chciałbyś u nas widzieć?
 
Teraz na stronie:
  • 373 gości
Łączna liczba odwiedzin :
249873074