Rock, MetalThe best music site on the web there is where you can read about and listen to blues, jazz, classical music and much more. This is your ultimate music resource. Tons of albums can be found within.http://theblues-thatjazz.com/rock/2988-the-cure.feed2024-11-21T08:38:10ZJoomla! 1.5 - Open Source Content ManagementThe Cure - Disintegration (1989)2011-12-05T19:35:25Z2011-12-05T19:35:25Zhttp://theblues-thatjazz.com/en/rock/2988-the-cure/11031-the-cure-disintegration-1989.htmlblueseveradministration@theblues-thatjazz.com<p><strong>The Cure - Disintegration (1989)</strong></p>
<p><img src="http://theblues-thatjazz.com/ObrMuz/Rock/Cure/disintegration.jpg" border="0" alt="Image could not be displayed. Check browser for compatibility." /></p>
<pre><em>
1. Plainsong
2. Pictures Of You
3. Closedown
4. Lovesong <a href="http://www.box.net/s/jx5fecum5bfthd0nm9zm" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">play</a>
5. Lullaby <a href="http://www.box.net/s/kr2itil0suizcf0cojov" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">play</a>
6. Fascination Street
7. Prayers for Rain
8. The Same Deep Water As You;
9. Disintegration
10. Unitiled
</em>
Musicians:
Robert Smith – vocals, guitars, keyboards, 6-string bass, production, engineering
Simon Gallup – bass guitar, keyboards
Porl Thompson – guitars
Boris Williams – drums
Roger O'Donnell – keyboards
</pre>
<p> </p>
<p>Expanding the latent arena rock sensibilities that peppered Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me by slowing them down and stretching them to the breaking point, the Cure reached the peak of their popularity with the crawling, darkly seductive Disintegration. It's a hypnotic, mesmerizing record, comprised almost entirely of epics like the soaring, icy "Pictures of You." The handful of pop songs, like the concise and utterly charming "Love Song," don't alleviate the doom-laden atmosphere. The Cure's gloomy soundscapes have rarely sounded so alluring, however, and the songs -- from the pulsating, ominous "Fascination Street" to the eerie, string-laced "Lullaby" -- have rarely been so well-constructed and memorable. It's fitting that Disintegration was their commercial breakthrough, since, in many ways, the album is the culmination of all the musical directions the Cure were pursuing over the course of the '80s. --- Stephen Thomas Erlewine, allmusic.com</p>
<p> </p>
<p>In one of music's longest and strangest careers, perhaps the most peculiar twist of all was that – after six years of bombarding the world with giddy, oddball pop – it was 1989's Disintegration which propelled The Cure to true global success. After all, this is an album of near relentless gloom, dark grey in texture and sprawlingly epic in structure. It's not exactly Automatic for the People.</p>
<p>Its three million sales can partly be put down to the ferocity of their 80s fanbase, but mostly to its singles. The sexual-revulsion nightmare of Lullaby was the strangest of the three, but its sticky strings and peculiar addictiveness smuggled it into the UK top five. Pictures of You was more conventional, a glorious widescreen epic which Bono would have eaten his firstborn to write, while the downbeat but insidious Lovesong (written for Robert Smith's new bride, surely the most sullen wedding gift in history) even wormed its way into the hearts and top two of the USA.</p>
<p>But the singles are like the prettily twinkling peaks of icebergs, and the gloomy power of Disintegration is truly revealed in the vast slabs of synth-soaked, spectrally dense introspection beneath. Opening with the whimpering, windswept loneliness of Plainsong, and taking in the snarling, bass-driven misanthropy of Fascination Street and the shuddering, incantatory misery of Prayers for Rain, Disintegration is like taking a long bath in someone else's despair, and finding it cathartically enjoyable.</p>
<p>It is, of course, a touchstone goth album, with its relentless death imagery, dramatic sweeps of synth and eight-minute drowning-metaphor symphonies; but such is its single mindedness of intent and vanquishing beauty that it somehow avoids risible self-indulgence. And at its very peak – in the unbearably sad, hypnotically shimmering lament of The Same Deep Water as You and the raging tour of emotional destruction that is the title-track – no other album has ever matched its morose magnificence.</p>
<p>This being a deluxe reissue, there are the obligatory demos, live versions and out-takes. But although it's interesting to see how fully developed songs like Prayers for Rain were before Smith even took them to his bandmates, and the madcap B side Out of Mind deserves another chance to be heard, none of the extras rival the terrible beauty of the main feature. A beauty which has only deepened with 21 years and the knowledge that Robert Smith would never again be as ambitious, inspired and creatively courageous. ---Jaime Gill, BBC Review</p>
<p> </p>
<p> </p>
<p>Czy muzyka może być lekarstwem dla "obolałej" duszy? Czy emocje w niej zawarte mogą do złudzenia przypominać własne odczucia, myśli i pragnienia? Czy wreszcie słowa z niej płynące mogą być dźwiękowym odpowiednikiem pamiętnika? Jest tylko jedna odpowiedź na wszystkie te pytania. Odpowiedź twierdząca. Odpowiedź podparta muzycznym dowodem... Trudno zresztą się temu dziwić, gdy już sama nazwa zespołu jest specyficznym rodzajem Lekarstwa...</p>
<p>To nie czas i miejsce, by raz jeszcze przypominać o wyjątkowym miejscu The Cure w krainie rocka. Takie wspominki byłyby dla wielbicieli tej grupy banałem, zaś przeciwnicy na pewno i tym razem nie uwierzyliby, że "Pornography", "Faith" czy "Disintegration" to jedne z najoryginalniejszych muzycznych dzieł lat osiemdziesiątych. Wielka trójka... Pełna smutku i przejęcia trylogia (oczywiście traktowana dość umownie, termin "trylogia" oznacza w tym przypadku najlepsze płyty). Dźwiękowy portret ludzkiego życia... Nie mogłam przejść obojętnie obok tego zespołu. Nie po tym, jak usłyszałam "Disintegration".</p>
<p>To był pierwszy album Lekarstwa, z którym się zetknęłam. Wcześniej znałam ich tylko z pojedynczych piosenek (nieśmiertelne "Boy's Don't Cry"), a poza tym jakoś tak bardziej ciągnęło mnie w stronę cięższego uderzenia. Jednak już pierwsze przesłuchanie wywołało u mnie coś na kształt szoku. Było tam wszystko to, co w muzyce kocham najbardziej - piękno, smutek, poczucie osamotnienia. Totalna dezintegracja... The Cure urzekło mnie swą niezwyczajną zwyczajnością, wręcz prostotą. Bo przecież ich kompozycje nie są jakoś szczególnie zawiłe i skomplikowane - przeciwnie, konstruowane są przy pomocy tradycyjnych rockowych instrumentów (ten fantastyczny bas - choćby w "Fascination Street"), łatwych do zapamiętania schematów muzycznych. A jednak właśnie ta prostota podnosi ich twórczość do miana sztuki. Bo choć grać w ten sposób mogło wielu, to jednak nikomu nie udało się wykreować tak przejmującej atmosfery. Atmosfery pełnej jakiegoś przenikliwego chłodu i przeraźliwie szczerego smutku. No i te teksty (może raczej poezja) - opowiadające o niespełnionych nadziejach, przemijaniu, utraconych uczuciach ("Last Dance", "The Same Deep Water As You", "Pictures of You"). Do tej układanki koniecznie należy dołączyć niesamowity dramatyzm i charyzmatyczny, pełen ekspresji wokal Roberta Smitha. W tytułowym kawałku "wyrzucany" tekst bardziej niż śpiew przypomina słowa wypowiadane pod wpływem danej chwili, pod wpływem jakiegoś zdarzenia (jak sugeruje tytuł niezbyt przyjemnego). Przez długi czas nie byłam w stanie słuchać dwóch ostatnich kawałków z "Disintegration", wydawało mi się bowiem, że psują one nieco dramatyzm wykreowany przez utwór tytułowy. Dla mnie po czymś takim mogła nastać tylko cisza... Sam na sam z własnymi myślami... Jednak w końcu się przełamałam - "Homesick" i "Untitled" są tu po to, by rozpalić płomień nadziei. Bo mimo wszechobecnego zimna znaleźć można na "Disintegration" chwilowe przebłyski szczęścia i radości - choćby w dobrze znanym "Lullaby", czy w "Lovesong". Ten ostatni utwór to niby taka banalna, wręcz popowa piosenka (o wiecznej miłości!). A jednak jest w niej coś magicznego, niespotykanego. Bo przecież prostota to jeden z najlepszych atutów The Cure. Prostota utkana z arystokratycznego wdzięku.</p>
<p>"Disintegration" doskonale sprawdza się jako dźwiękowe tło do wieczornych spacerów po zatłoczonych ulicach (fascynacji?). To tak jakby ktoś jednym magicznym przyciskiem wyłączył odgłos świata. Zabiegani ludzie, szczęsliwe pary, nędzni żebracy, porzuceni kochankowie, bezimienne postacie... wszyscy oni biorą udział w przedstawieniu, są niczym marionetki, którym muzyka układa scenariusz. Brzmi tak, jakby była dźwiękowym odzwierciedleniem myśli i serca. Pełno w niej chłodu, ale i piękna. Pełno szczerości i zaangażowania. The Cure doskonale wiedzą jak to zrobić. Zaufaj i podążaj wraz ze mną na Ulicę Fascynacji... ---Margaret, rockmetal.pl</p>
<p>download (mp3 @320 kbs):</p>
<p><a href="https://yadi.sk/d/dmFG6Iiq9byDfw" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">yandex </a> <a href="https://www.mediafire.com/file/evpre1ebe7pmy9g/Cr-D89.zip/file" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">mediafire</a> <a href="https://ulozto.net/!2ley2tq8QSnV/cr-d89-zip" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">ulozto </a> <a href="http://ge.tt/6RpckPu2" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">gett </a> <a href="https://bayfiles.com/F3T4o4t7ba/Cr-D89_zip" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">bayfiles</a></p>
<p> </p>
<p><a href="http://theblues-thatjazz.com/javascript:history.back();">back</a></p><p><strong>The Cure - Disintegration (1989)</strong></p>
<p><img src="http://theblues-thatjazz.com/ObrMuz/Rock/Cure/disintegration.jpg" border="0" alt="Image could not be displayed. Check browser for compatibility." /></p>
<pre><em>
1. Plainsong
2. Pictures Of You
3. Closedown
4. Lovesong <a href="http://www.box.net/s/jx5fecum5bfthd0nm9zm" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">play</a>
5. Lullaby <a href="http://www.box.net/s/kr2itil0suizcf0cojov" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">play</a>
6. Fascination Street
7. Prayers for Rain
8. The Same Deep Water As You;
9. Disintegration
10. Unitiled
</em>
Musicians:
Robert Smith – vocals, guitars, keyboards, 6-string bass, production, engineering
Simon Gallup – bass guitar, keyboards
Porl Thompson – guitars
Boris Williams – drums
Roger O'Donnell – keyboards
</pre>
<p> </p>
<p>Expanding the latent arena rock sensibilities that peppered Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me by slowing them down and stretching them to the breaking point, the Cure reached the peak of their popularity with the crawling, darkly seductive Disintegration. It's a hypnotic, mesmerizing record, comprised almost entirely of epics like the soaring, icy "Pictures of You." The handful of pop songs, like the concise and utterly charming "Love Song," don't alleviate the doom-laden atmosphere. The Cure's gloomy soundscapes have rarely sounded so alluring, however, and the songs -- from the pulsating, ominous "Fascination Street" to the eerie, string-laced "Lullaby" -- have rarely been so well-constructed and memorable. It's fitting that Disintegration was their commercial breakthrough, since, in many ways, the album is the culmination of all the musical directions the Cure were pursuing over the course of the '80s. --- Stephen Thomas Erlewine, allmusic.com</p>
<p> </p>
<p>In one of music's longest and strangest careers, perhaps the most peculiar twist of all was that – after six years of bombarding the world with giddy, oddball pop – it was 1989's Disintegration which propelled The Cure to true global success. After all, this is an album of near relentless gloom, dark grey in texture and sprawlingly epic in structure. It's not exactly Automatic for the People.</p>
<p>Its three million sales can partly be put down to the ferocity of their 80s fanbase, but mostly to its singles. The sexual-revulsion nightmare of Lullaby was the strangest of the three, but its sticky strings and peculiar addictiveness smuggled it into the UK top five. Pictures of You was more conventional, a glorious widescreen epic which Bono would have eaten his firstborn to write, while the downbeat but insidious Lovesong (written for Robert Smith's new bride, surely the most sullen wedding gift in history) even wormed its way into the hearts and top two of the USA.</p>
<p>But the singles are like the prettily twinkling peaks of icebergs, and the gloomy power of Disintegration is truly revealed in the vast slabs of synth-soaked, spectrally dense introspection beneath. Opening with the whimpering, windswept loneliness of Plainsong, and taking in the snarling, bass-driven misanthropy of Fascination Street and the shuddering, incantatory misery of Prayers for Rain, Disintegration is like taking a long bath in someone else's despair, and finding it cathartically enjoyable.</p>
<p>It is, of course, a touchstone goth album, with its relentless death imagery, dramatic sweeps of synth and eight-minute drowning-metaphor symphonies; but such is its single mindedness of intent and vanquishing beauty that it somehow avoids risible self-indulgence. And at its very peak – in the unbearably sad, hypnotically shimmering lament of The Same Deep Water as You and the raging tour of emotional destruction that is the title-track – no other album has ever matched its morose magnificence.</p>
<p>This being a deluxe reissue, there are the obligatory demos, live versions and out-takes. But although it's interesting to see how fully developed songs like Prayers for Rain were before Smith even took them to his bandmates, and the madcap B side Out of Mind deserves another chance to be heard, none of the extras rival the terrible beauty of the main feature. A beauty which has only deepened with 21 years and the knowledge that Robert Smith would never again be as ambitious, inspired and creatively courageous. ---Jaime Gill, BBC Review</p>
<p> </p>
<p> </p>
<p>Czy muzyka może być lekarstwem dla "obolałej" duszy? Czy emocje w niej zawarte mogą do złudzenia przypominać własne odczucia, myśli i pragnienia? Czy wreszcie słowa z niej płynące mogą być dźwiękowym odpowiednikiem pamiętnika? Jest tylko jedna odpowiedź na wszystkie te pytania. Odpowiedź twierdząca. Odpowiedź podparta muzycznym dowodem... Trudno zresztą się temu dziwić, gdy już sama nazwa zespołu jest specyficznym rodzajem Lekarstwa...</p>
<p>To nie czas i miejsce, by raz jeszcze przypominać o wyjątkowym miejscu The Cure w krainie rocka. Takie wspominki byłyby dla wielbicieli tej grupy banałem, zaś przeciwnicy na pewno i tym razem nie uwierzyliby, że "Pornography", "Faith" czy "Disintegration" to jedne z najoryginalniejszych muzycznych dzieł lat osiemdziesiątych. Wielka trójka... Pełna smutku i przejęcia trylogia (oczywiście traktowana dość umownie, termin "trylogia" oznacza w tym przypadku najlepsze płyty). Dźwiękowy portret ludzkiego życia... Nie mogłam przejść obojętnie obok tego zespołu. Nie po tym, jak usłyszałam "Disintegration".</p>
<p>To był pierwszy album Lekarstwa, z którym się zetknęłam. Wcześniej znałam ich tylko z pojedynczych piosenek (nieśmiertelne "Boy's Don't Cry"), a poza tym jakoś tak bardziej ciągnęło mnie w stronę cięższego uderzenia. Jednak już pierwsze przesłuchanie wywołało u mnie coś na kształt szoku. Było tam wszystko to, co w muzyce kocham najbardziej - piękno, smutek, poczucie osamotnienia. Totalna dezintegracja... The Cure urzekło mnie swą niezwyczajną zwyczajnością, wręcz prostotą. Bo przecież ich kompozycje nie są jakoś szczególnie zawiłe i skomplikowane - przeciwnie, konstruowane są przy pomocy tradycyjnych rockowych instrumentów (ten fantastyczny bas - choćby w "Fascination Street"), łatwych do zapamiętania schematów muzycznych. A jednak właśnie ta prostota podnosi ich twórczość do miana sztuki. Bo choć grać w ten sposób mogło wielu, to jednak nikomu nie udało się wykreować tak przejmującej atmosfery. Atmosfery pełnej jakiegoś przenikliwego chłodu i przeraźliwie szczerego smutku. No i te teksty (może raczej poezja) - opowiadające o niespełnionych nadziejach, przemijaniu, utraconych uczuciach ("Last Dance", "The Same Deep Water As You", "Pictures of You"). Do tej układanki koniecznie należy dołączyć niesamowity dramatyzm i charyzmatyczny, pełen ekspresji wokal Roberta Smitha. W tytułowym kawałku "wyrzucany" tekst bardziej niż śpiew przypomina słowa wypowiadane pod wpływem danej chwili, pod wpływem jakiegoś zdarzenia (jak sugeruje tytuł niezbyt przyjemnego). Przez długi czas nie byłam w stanie słuchać dwóch ostatnich kawałków z "Disintegration", wydawało mi się bowiem, że psują one nieco dramatyzm wykreowany przez utwór tytułowy. Dla mnie po czymś takim mogła nastać tylko cisza... Sam na sam z własnymi myślami... Jednak w końcu się przełamałam - "Homesick" i "Untitled" są tu po to, by rozpalić płomień nadziei. Bo mimo wszechobecnego zimna znaleźć można na "Disintegration" chwilowe przebłyski szczęścia i radości - choćby w dobrze znanym "Lullaby", czy w "Lovesong". Ten ostatni utwór to niby taka banalna, wręcz popowa piosenka (o wiecznej miłości!). A jednak jest w niej coś magicznego, niespotykanego. Bo przecież prostota to jeden z najlepszych atutów The Cure. Prostota utkana z arystokratycznego wdzięku.</p>
<p>"Disintegration" doskonale sprawdza się jako dźwiękowe tło do wieczornych spacerów po zatłoczonych ulicach (fascynacji?). To tak jakby ktoś jednym magicznym przyciskiem wyłączył odgłos świata. Zabiegani ludzie, szczęsliwe pary, nędzni żebracy, porzuceni kochankowie, bezimienne postacie... wszyscy oni biorą udział w przedstawieniu, są niczym marionetki, którym muzyka układa scenariusz. Brzmi tak, jakby była dźwiękowym odzwierciedleniem myśli i serca. Pełno w niej chłodu, ale i piękna. Pełno szczerości i zaangażowania. The Cure doskonale wiedzą jak to zrobić. Zaufaj i podążaj wraz ze mną na Ulicę Fascynacji... ---Margaret, rockmetal.pl</p>
<p>download (mp3 @320 kbs):</p>
<p><a href="https://yadi.sk/d/dmFG6Iiq9byDfw" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">yandex </a> <a href="https://www.mediafire.com/file/evpre1ebe7pmy9g/Cr-D89.zip/file" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">mediafire</a> <a href="https://ulozto.net/!2ley2tq8QSnV/cr-d89-zip" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">ulozto </a> <a href="http://ge.tt/6RpckPu2" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">gett </a> <a href="https://bayfiles.com/F3T4o4t7ba/Cr-D89_zip" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">bayfiles</a></p>
<p> </p>
<p><a href="http://theblues-thatjazz.com/javascript:history.back();">back</a></p>The Cure – 4:13 Dream (2008)2019-11-20T15:16:25Z2019-11-20T15:16:25Zhttp://theblues-thatjazz.com/en/rock/2988-the-cure/26134-the-cure--413-dream-2008.htmlblueseveradministration@theblues-thatjazz.com<p><strong>The Cure – 4:13 Dream (2008)</strong></p>
<p><img src="http://theblues-thatjazz.com/ObrMuz/Rock/Cure/413.jpg" border="0" alt="Image could not be displayed. Check browser for compatibility." /></p>
<pre><em>
1 Underneath The Stars 6:18
2 The Only One 3:57
3 The Reasons Why 4:35
4 Freakshow 2:30
5 Sirensong 2:23
6 The Real Snow White 4:43
7 The Hungry Ghost 4:30
8 Switch 3:45
9 The Perfect Boy 3:21
10 This. Here And Now. With You 4:07
11 Sleep When I'm Dead 3:52
12 The Scream 4:37
13 It's Over 4:17
</em>
Bass – Simon Gallup
Drums, Percussion, Loops – Jason Cooper
Guitar – Porl Thompson
Handclaps – The Catsfield Sub Rhythm Trio
Percussion [Extra], Drum Programming – 'SMUD'
Vocals, Guitar, 6-String Bass, Keyboards – Robert Smith
</pre>
<p> </p>
<p>A hefty four years and several release date shuffles after the last album finally The Cure's 4: 13 Dream arrives.</p>
<p>Despite a propensity for Smith looking like a slightly more portly cross-dressing Edward Scissorhands and sounding like he's on the verge of tears while singing, it's always been a mystery why The Cure ever got labelled as g*ths. In truth, their earliest work may have existed in the same grey navel-gazing post industrial space as say, Joy Division (cf: Seventeen Seconds), but since the mid 80s Smith has mostly been dealing in the kind of upbeat Cocteau Twins-meets-The 13 Floor Elevators material that was always more baroque and flowery than black and floury. So it is with 4:13 dream. The album's been preceded by a single released on the 13th of each month; beginning with The Only One in May. This is a feisty return to the place where Robert sounds like he's about to burst from whatever it is that's got him in its grip - in this case good old fashioned love. It's a good antidote to the more monumental post rock of the opening Underneath The Stars.</p>
<p>Smith's always worked best in small numbers and the return of Porl Thompson on guitar after 14 years seems to have reinvigorated Smith no end. If there's a period of the Cure that this album most closely resembles it's Wish - their most commercial effort.</p>
<p>In fact most of the album is upbeat - clebrating mental health and bounding with energy. This renewed joi de vivre is expressed best on Sleep When I'm Dead, a song that dates back to the Head On The Door period. Smith claims that he's deliberately edited out the dourer numbers slimming down what was originally pencilled in as a double album, and you can't help feeling that he did the right thing. Freakshow may have a coruscating wah wah solo at its heart - but you could also see Girls Aloud doing a version. Really.</p>
<p>It's not all joyous love songs and latino rave-ups though. The Scream builds from an electro flamenco nightmare to a wailing crescendo, while Switch resurrects those old rock miserablist stand-bys, isolation and paranoia, as its subject. ''I'm tired of being alone with myself'' yelps Bob.</p>
<p>Release delays may often signal dissatisfaction, but judging by reports of a wealth (33 songs) of material it seems to indicate that it was just a crisis of self editing that held up procedings. Luckily it was worth the wait. This is classic Cure, weird, wired and wiggy when it needs to be, but never overly glum, harrowing or serious. Time to get the lipstick out again. ---Chris Jones, BBC Review</p>
<p>download (mp3 @320 kbs):</p>
<p><a href="https://yadi.sk/d/IiTxakctgyRinQ" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">yandex </a> <a href="https://www.mediafire.com/file/zlz5b2l9se46cl2/Cr%u200E-4.13D08.zip/file" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">mediafire</a> <a href="https://ulozto.net/file/JfycaLfOqxyP/cr-4-13d08-zip" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">ulozto </a> <a href="http://ge.tt/803P9Yz2" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">gett </a> <a href="https://bayfiles.com/L1J3b7B7n8/Cr_-4.13D08_zip" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">bayfiles</a></p>
<p> </p>
<p><a href="http://theblues-thatjazz.com/javascript:history.back();">back</a></p><p><strong>The Cure – 4:13 Dream (2008)</strong></p>
<p><img src="http://theblues-thatjazz.com/ObrMuz/Rock/Cure/413.jpg" border="0" alt="Image could not be displayed. Check browser for compatibility." /></p>
<pre><em>
1 Underneath The Stars 6:18
2 The Only One 3:57
3 The Reasons Why 4:35
4 Freakshow 2:30
5 Sirensong 2:23
6 The Real Snow White 4:43
7 The Hungry Ghost 4:30
8 Switch 3:45
9 The Perfect Boy 3:21
10 This. Here And Now. With You 4:07
11 Sleep When I'm Dead 3:52
12 The Scream 4:37
13 It's Over 4:17
</em>
Bass – Simon Gallup
Drums, Percussion, Loops – Jason Cooper
Guitar – Porl Thompson
Handclaps – The Catsfield Sub Rhythm Trio
Percussion [Extra], Drum Programming – 'SMUD'
Vocals, Guitar, 6-String Bass, Keyboards – Robert Smith
</pre>
<p> </p>
<p>A hefty four years and several release date shuffles after the last album finally The Cure's 4: 13 Dream arrives.</p>
<p>Despite a propensity for Smith looking like a slightly more portly cross-dressing Edward Scissorhands and sounding like he's on the verge of tears while singing, it's always been a mystery why The Cure ever got labelled as g*ths. In truth, their earliest work may have existed in the same grey navel-gazing post industrial space as say, Joy Division (cf: Seventeen Seconds), but since the mid 80s Smith has mostly been dealing in the kind of upbeat Cocteau Twins-meets-The 13 Floor Elevators material that was always more baroque and flowery than black and floury. So it is with 4:13 dream. The album's been preceded by a single released on the 13th of each month; beginning with The Only One in May. This is a feisty return to the place where Robert sounds like he's about to burst from whatever it is that's got him in its grip - in this case good old fashioned love. It's a good antidote to the more monumental post rock of the opening Underneath The Stars.</p>
<p>Smith's always worked best in small numbers and the return of Porl Thompson on guitar after 14 years seems to have reinvigorated Smith no end. If there's a period of the Cure that this album most closely resembles it's Wish - their most commercial effort.</p>
<p>In fact most of the album is upbeat - clebrating mental health and bounding with energy. This renewed joi de vivre is expressed best on Sleep When I'm Dead, a song that dates back to the Head On The Door period. Smith claims that he's deliberately edited out the dourer numbers slimming down what was originally pencilled in as a double album, and you can't help feeling that he did the right thing. Freakshow may have a coruscating wah wah solo at its heart - but you could also see Girls Aloud doing a version. Really.</p>
<p>It's not all joyous love songs and latino rave-ups though. The Scream builds from an electro flamenco nightmare to a wailing crescendo, while Switch resurrects those old rock miserablist stand-bys, isolation and paranoia, as its subject. ''I'm tired of being alone with myself'' yelps Bob.</p>
<p>Release delays may often signal dissatisfaction, but judging by reports of a wealth (33 songs) of material it seems to indicate that it was just a crisis of self editing that held up procedings. Luckily it was worth the wait. This is classic Cure, weird, wired and wiggy when it needs to be, but never overly glum, harrowing or serious. Time to get the lipstick out again. ---Chris Jones, BBC Review</p>
<p>download (mp3 @320 kbs):</p>
<p><a href="https://yadi.sk/d/IiTxakctgyRinQ" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">yandex </a> <a href="https://www.mediafire.com/file/zlz5b2l9se46cl2/Cr%u200E-4.13D08.zip/file" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">mediafire</a> <a href="https://ulozto.net/file/JfycaLfOqxyP/cr-4-13d08-zip" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">ulozto </a> <a href="http://ge.tt/803P9Yz2" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">gett </a> <a href="https://bayfiles.com/L1J3b7B7n8/Cr_-4.13D08_zip" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">bayfiles</a></p>
<p> </p>
<p><a href="http://theblues-thatjazz.com/javascript:history.back();">back</a></p>