Polish Music The best music site on the web there is where you can read about and listen to blues, jazz, classical music and much more. This is your ultimate music resource. Tons of albums can be found within. http://theblues-thatjazz.com/en/polish/5878.html Sat, 20 Apr 2024 05:36:10 +0000 Joomla! 1.5 - Open Source Content Management en-gb Lizard - Noc zywych jaszczurow (2003) http://theblues-thatjazz.com/en/polish/5878-lizard/22171-lizard-noc-zywych-jaszczurow-2003.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/5878-lizard/22171-lizard-noc-zywych-jaszczurow-2003.html Lizard - Noc żywych jaszczurów (2003)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. 21st Century Schizoid Man - 6:04
02. Galeria Iluzji - 6:36
03. Strefa - 5:34
04. Moonchild - 2:24
05. The Court Of The Crimson King - 4:42
06. W Krainie Szmaragdowego Jaszczura - 12:05
07. In The Dead Of Night - 6:31
08. Bez Litosci - 7:57
+
09. Autoportret - 4:46
10. Strefa Cienia (New Version) - 5:57
11. Ogrod Przeznaczenia - 6:16

Damian Bydlinski - vocal
Andrzej Jancza - keyboards
Miroslaw Worek - guitar
Janusz Tanistra - bass guitar
Mariusz Szulakowski – drums

 

Polski zespół grający rocka artystycznego i progresywnego. Obecnie występują w składzie – Damian Bydliński (wokal, gitara), Krzysztof Maciejowski (skrzypce, instrumenty klawiszowe), Janusz Tanistra (bas) oraz Mariusz Szulakowski (perkusja). Ich muzyczne fascynacje to przede wszystkim UK, King Crimson oraz Emerson, Lake & Palmer.

Grupa powstała w 1990 roku w Bielsku. Początkowo skupiła się na tworzeniu materiału, nagrywaniu demówek oraz koncertowaniu, by oswoić ze sobą publiczność. Z ważniejszych wymienić należy występ w Lyonie (1992) oraz Festiwalu Rocka Progresywnego w Warszawie (1996).

W 1996 roku, formacja w składzie - Damian Bydliński (wokal), Andrzej Jańsza (klawisze), Mariusz Szulakowski (instrumenty perkusyjne), Janusz Tanistra (gitara basowa) oraz Mirosław Worek (gitary) - zawarła umowę z Ars Mundi, czego pokłosiem było wydanie niedługo potem ich debiutanckiej płyty – albumu koncepcyjnego – „W galerii czasu” z cudowną suitą „W krainie szmaragdowego jaszczura”. Teksty dotykały spraw egzystencjalnych, muzyka natomiast prezentowała znakomitą fuzję klasyki, rocka i elementów jazzu. Wydawnictwo zebrało entuzjastyczne recenzje, a sami członkowie grupy do dziś nie żałują, że pierwszy krążek ujrzał światło dzienne dopiero po sześciu latach istnienia formacji. Mogli bowiem wszystko wycyzelować, dopracować z niemal aptekarską dokładnością.

W następnym roku zagrali w formie supportu, najpierw przed formacją – Emerson, Lake & Palmer, a potem – zespołem Porcupine Tree. Pod koniec 1999 roku swoją premierę miała koncertowa płyta grupy – „Noc żywych jaszczurów”. Jako ciekawostkę – muzycy zaprezentowali w sumie cztery covery – jeden UK i trzy King Crimson. W 2003 roku Lizard podpisał kontrakt z Metal Mind Productions, czego bezpośrednim efektem była reedycja dwóch krążków, poszerzonych teraz o koncertowe i studyjne bonusy. Rok później do rąk fanów trafił drugi longplay „Psychopuls”, wracający ponownie do konwencji płyty koncepcyjnej, a w 2005 roku ukazał się trzeci studyjny krążek Lizarda – „Tales From The Artichoke Wood”.

Ich dyskografię zamyka świetnie wyprodukowane wydawnictwo „Spam”, uważane przez wielu za swoiste Opus Magnum formacji. W warstwie brzmieniowej postawili na ostre riffy gitarowe, ciekawą grę skrzypiec i cudowne pasaże klawiszowe. Całość okraszają filozoficzne teksty. Choć płytą tą Lizard Ameryki nie odkrył – krążek podobał się głównie za silne asocjacje z klasycznym rockiem dekady lat 70., momentami przywodził na myśl klimat Pink Floyd.

Znani są z perfekcyjnie przygotowanych performance’ów scenicznych – to nie tyko koncert, to również grafika, obrazy, zdjęcia oraz gra świateł. Czyli wszystko, co potrzeba, by przed publicznością oddać specyfikę muzyki rocka progresywnego. ---rmf.fm

download (mp3 @320 kbs):

yandex 4shared mega mediafire uloz.to cloudmailru gett

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Lizard Sat, 02 Sep 2017 09:59:19 +0000
Lizard - Spam (2006) http://theblues-thatjazz.com/en/polish/5878-lizard/22119-lizard-spam-2006.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/5878-lizard/22119-lizard-spam-2006.html Lizard - Spam (2006)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. Spam #1 (9:18)
02. Spam #2 (8:44)
03. Spam #3 (6:08)
04. Spam #4 (7:36)
05. Spam #5 (8:52)
06. Spam #6 (12:28)

- Damian Bydlinski - vocal, guitar, guitar synthesizers
- Krzysztof Maciejowski - violin & keyboards
- Janusz Tanistra - bass guitar
- Mariusz Szulakowski - drums & percussion

 

"Czas się podnieść, z łóżka wstać
niech muzyka zacznie grać. (...) "

Do rymowanych tekstów, które nie każdemu się podobają – bielszczanie już nas przyzwyczaili. Kontrowersje wokół Lizard narastały wraz z ilością albumów, jakie zespół sukcesywnie nagrywał. Zarzuca im się kopiowanie stylu UK czy King Crimson, dość specyficzną rymowaną formę liryczną, grafomanię, nierockowy głos wokalisty. Wrogowie zespołu wydają się być nie do przekonania. Ktoś, komu nie podobała się debiutancka płyta zespołu „W galerii czasu”, która ukazała się przed dekadą, nie jest adresatem najnowszej produkcji, zatytułownej „Spam”. I raczej powinien poprzestać na czytaniu recenzji w tym miejscu, nie będę się starał nikogo nawracać.

Album „Spam” to ... No właśnie. Mamy do czynienia z kolejnym konceptem, ale w którym zespół pokazał swoje pazurki. Znajdziemy w liryce odniesienie do poprzednich 3 produkcji. Spam jest kontynuacją dla trzech poprzednich albumów: „W Galerii Czasu”, „Psychopuls” oraz „Opowieści z karczochowego lasu” (org: „Tales from the Artichoke Wood”). To także zamknięcie pewnego przedziału historii zespołu. Mamy wspaniałe rozwinięcie bardzo udanym i gorąco przyjętym debiutem, chwilę niecierpliwości tykającego nerwu na dość trudnym drugim albumie Psychopuls, psychotroniczny pejzaż abstrakcjonistów w Karczochowym lesie, na koniec zostajemy zasypani spamem, niechcianymi przesyłkami. Ów Spam to najdojrzalsza produkcja zespołu. Zaskakuje ostra liryka i mocne ostre brzmienie gitar, dalekie od łagodnego „Autoportretu” a bliskie zapomnianej już serii „Bez Litości”, która formalnie nie była wydana Bez Litości I ukazała się na oficjalnym bootlegu – zarówno w wydaniu Vertical (album ukazał się przy pomocy fanów) jak i metalmindowskim wznowieniu, „Bez Litości II” - najbardziej kontrowersyjne lirycznie dzieło zespołu dane było słyszeć tylko na koncertach. I chyba tego nie mogę zespołowi wybaczyć. Ale w SPAM powraca klimat suity. Ostre, dające do myślenia teksty, bezprecedensowa aranżacja oraz mistrzowsko zrealizowana produkcja. Cóż można więcej napisać o płycie, która ma szansę być najlepszą tegoroczną polską produkcją. Troszkę ponadczasowe troszkę jednak sentymentalne brzmienie, nadal bliskie stylistyce UK i KC oraz niedalekie od debiutu – co by zespół się nie zarzekał. Do tego należy doliczyć świetną grę Krzyśka Maciejowskiego, odpowiedzialnego także za realizację albumu. Urzekające skrzypce w stylu Eddiego Jobsona na UK oraz tło klawiszowe, które w dłuższych partiach solowych są po prostu perfekcyjne. Tak, jestem uzależniony od tego brzmienia, tak – jestem zagorzałym fanem skrzypiec (oj znam trud i piękno gry na tym instrumencie), UK, KC oraz produkcji bielszczan. Dlatego ciężko mi jest pominąć ten charakterystyczny i dość istotny element muzyki aktualnego wcielenia Lizard.

Co do samych kompozycji. Utwory nie mają specyficznych tytułów, ale to tylko przykrywka dla zawartości. Długość kompozycji jest wymowna, zawartość .. fani zespołu nie będą zawiedzeni. Z deczka floydowskie wstawki, podkreślone mocnym choć momentami monotonnym i solidnym głosem Damiana, którego czasami brakowało w Opowieściach. I tu jest także zmiana in-plus dla albumu. Muzyka nie zawiera nic odkrywczego, ale za to świetnie przygotowaną partię materiału, która jest wizytówką stylistyki całego rocka progresywnego lat 70-tych. Charakterystyczna gra Mariusza Szulakowskiego, łącząca perkusję elektroniczną z żywym graniem, współgrająca z nią linia basu Janusza Tanistry, miejscami ostra jak żyletka gitara Damiana i wspomniane elektryczne skrzypce oraz klawisze Krzyśka Maciejowskiego. I tu chyba zatarła się ponadczasowość brzmienia Lizard. W końcu da się skojarzyć zespół z pewnym okresem, coś co było trudne na poprzednich produkcjach tu staje się wyraźne – mówimy o brzmieniu lat 70-tych, które aktualnie przeżywa swoisty renesans, głównie przez specyficzną grę gitar.

Wydaje się, że na jakiś czas to ostatnia produkcja zespołu. Ale wcale nie znaczy że go nie zobaczymy ani nie usłyszymy. Nie będę już pisał swoich pochwał dla ostatniej produkcji zespołu. Jest udana, jak przystało na muzyków mistrzowska i daleka od trendów, ale właśnie taka, jakiej oczekiwało się po muzykach spod znaku jaszczura. Po prostu perfekcyjna.

„(...)jedno słowo może być wstępem do złej gry
jedno słowo może mieć połamany rytm
jedno słowo może dać powód czynom złym (...)” --- artrock.pl

 

LIZARD are one of those bands that i'd be a lot bigger fan of if they we're strictly all instrumental.The vocals are in Polish and unfortunately really take away from my enjoyment of the music. It is a disappointment because I really like their style as they have a KING CRIMSON flavour with violin and it can be quite dark at times.

"Spam # 1" opens with spoken vocals then it kicks in hard rather quickly before settling in with violin.Vocals and violin will lead the way although the guitar is prominant at times. It ends like it began. Good song except for the vocals. "Spam # 2" is dark then it kicks in KING CRIMSON- like. Passionate vocals before a minute. It stays heavy except for the brief light sections that come and go occassionaly. Love the heaviness though. "Spam # 3" opens with gentle guitar, violin and reserved vocals. A beat follows and it does pick up some later.

"Spam # 4" has this drum / guitar intro then the vocals and bass join in.Violin follows. I like the sound after 3 1/2 minutes when the vocals stop and the violin plays over the heaviness.Vocals are back late. "Spam # 5" is laid back but dark with reserved vocals. It picks up after 2 1/2 minutes. Violin a minute later when the vocals stop.Vocals are back 7 1/2 minutes in.Violin ends it. "Spam # 6" features gentle guitar and fragile vocals with piano.Violin arrives after 2 minutes then the tempo picks up. I like this one a lot,especially the long instrumental section.

"Psychopuls" is my favourite album from the band but this ranks as number two. --Mellotron Storm, progarchives.com

download (mp3 @320 kbs):

yandex 4shared mega mediafire uloz.to cloudmailru gett

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Lizard Mon, 21 Aug 2017 12:58:25 +0000
Lizard - Tales From The Artichoke Wood (2005) http://theblues-thatjazz.com/en/polish/5878-lizard/22101-lizard-tales-from-the-artichoke-wood-2005.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/5878-lizard/22101-lizard-tales-from-the-artichoke-wood-2005.html Lizard - Tales From The Artichoke Wood (2005)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. Tales From The Artichoke Wood Part I
02. Vincent: Impressions 1
03. Vincent: Impression 2
04. Vincent: Impression 3
05. Salvador: Impression 1
06. Salvador: Impression 2
07. Salvador: Impression 3
08. Pablo: Impression 1
09. Pablo: Impression 2
10. Tales From The Artichoke Wood Part II

- Damian Bydliński - vocals, guitar
- Krzysztof Maciejowski - keyboards & synthesizers
- Mariusz Szulakowski - drums
- Janusz Tanistra – bass

 

Kiedy dotarł do mnie ten album - koledzy go zachwalali - "rewelacja", "świetna płyta". Po tygodniu bezustannego męczenia materiału w każdym kierunku, przyszedł czas na werdykt. Podobnie jak w przypadku debiutu mamy koncept – ze zbliżoną konstrukcją liryczną ale dalece rozbudowanym brzmieniem. Chociaż zespół nie wyprze się tutaj czerpania ze wzorców UK, King Crimson okresu Red oraz powrotu do znanego nam doskonale z debiutanckiego krążka "W galerii czasu" brzmienia, to jednak ta płyta jest dalekim krokiem na przód nie tyle w muzyce zespołu co generalnie polskim nurcie rocka z pogranicza psychodelii, prog i fusion. Te jakże sympatyczne wibracje, które towarzyszą temu albumowi – skrzypce w mocno elektronicznej oprawie (ech... UK) które wymownie i płynnie przenoszą nas w styl bliżej nie określony czasowo. Tak, muzyka zapoczątkowana przez panów Brufforda, Wettona, Holdswortha i Jobsona zdaje się trwać zupełnie obok czasu, nie podlegać trendom i nadal żywo brzmieć - a jednak bielski Lizard w idealny sposób kontynuuje dzieło sprzed ćwierć wieku. Mocnym atutem jest tutaj żywo przypominająca grę Eddiego Jobsona partia skrzypiec Krzyśka Maciejowskiego. Mieliśmy go już okazję usłyszeć gościnnie na albumie Psychopuls, tu jednak zastąpił Andrzeja Janczę w roli klawiszowca, co wpada ucho zmianą stylu, większym użyciem hammonda i pianina.

Tyle słowem wprowadzenia, gdyż w dalszej części postaram się przybliżyć album - co dla cyników po mocno kontrowersyjnym „Psychopulsie” będzie trudnym wyzwaniem. Absolutnie - "Psychopuls" był według mnie bardo udanym albumem.Opowieści z Karczochowego lasu - jak można tłumaczyć tytuł – generalnie składają się z 5 kompozycji. Wprowadzenia (Tales from the Artichoke Wood part I) trzech nazwanych imieniem najsławniejszych malarzy: Vincent, Salvador, Pablo – oraz zakończenia ( Tales from the Artichoke Wood part II).

Każda z części brzmi zupełnie odmiennie. O ile wprowadzenie i zakończenie słuchacz przyjmuje z krzykiem niedowierzania - „hurra wróciła Galeria czasu !!!” o tyle dalej robi się ciekawiej: "Vincent" - trzy dodatkowe impresje trzymają nas w post-UKowskim klimacie. Wspomniane elektroniczne violiny, klimat fusion końca lat 70-tych z najwyższej półki, że aż serce ściska, mocno hard-rockowo brzmiący swing w "Salvador" z pokrętną liryką przypominającą utracony w mrokach dziejów "Bez litości II" i melodyjny "Pablo", gdzie odżywają echa Autoportretu – w mocno gitarowej formie.

Ale.... Czemu głos Damiana brzmi jak mocno wytłumiony? Czemu słuchając tego mam ciągle przed oczami "W Krainie Szmaragdowego Jaszczura"? Opowieści wydają się być kontynuacją wydanego w 97 roku debiutanckiego krążka Lizard. Chociaż dzisiaj oczekiwalibyśmy mocniejszego uderzenia – są momenty kiedy się prosi aby ten riff wydarł się agresywniej, to jednak z dumą mogę napisać – tak, na to właśnie czekałem. Album jest nie za długi – niespełna 50 minut, wszystko w idealnie wyważonej formie, przeważa cześć instrumentalna, brawa za koncept na okładce, stanowiącej rozwijaną fotorealistyczną panoramę na karczochowy las, tylko że miejsce jaszczura na okładce zajął kot.

Stąd małe podsumowanie – jeżeli myślę o tym albumie to ciągle mam przed oczami wizję Harrego Pottera jadącego na wilku przez karczochowy las we wdzianku Czerwonego Kapturka nucącego bezustannie "In the dead of night". Jeżeli podobał wam się debiut Lizard, ten album będzie przez was jeszcze częściej słuchany. --- artrock.pl

 

 

This talented Polish band's debut "W Galerii Czasu" was adroitly described by many in Progland as a true beacon of masterful music, earning kudos from nearly every proghead for its consummate quality and singing in their native tongue instead of English hasn't turned off anyone. "Psychopuls", while a decent follow up, just didn't match the same level of majesty, though in honesty, it really deserves a return engagement on my part. I purchased "Artichoke Wood" during my recent trip to Budapest, purely on sinkadotentree's recommendation and rather glowing review (even though he has recently dived courageously into a RIO tangent that is ultra cool, he has a professorial prog nose which is rarely off base). This album is book ended by the title compositions with the main core dedicated to classic painters Van Gogh, Dali and Picasso. The overall tone is less gloomy than the previous recording with beautiful artwork that smartly returns to the artistic themes of the debut album. Damian Bydlinski reveals himself on guitar and guitar synthesizer with some truly defiant playing, impressive multi-layered guitar sequences, laced with frilly synthesizers and some smooth violin passages that shimmer in glowing splendor, the themes are held together by some solid bass and drum configurations that elicit admiration. The musical impressions of the artists are whimsically realistic: the Van Gogh segments are particularly colorful and melancholic; the Dali sections are atonal, veering into bombastic on a dime, slightly mad and very Crimsonesque; while the Picasso frames are a juxtaposition of angular contrasts, serenity and violence fighting for attention (check out the Pablo 2 section: the spirit of the Crimson King is sitting on the stereo throne). Really inventive stuff going on here, seemingly inspired by the spirit of these bygone master artists and definitely deserving of the highest praise, it behooves Lizard to continue their museum-based muses. Perhaps Amsterdam's Rijksmuseum or Madrid's Prado might do the trick. --- tszirmay, progarchives.com

download (mp3 @320 kbs):

yandex 4shared mega mediafire uloz.to cloudmailru gett

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Lizard Fri, 18 Aug 2017 13:58:12 +0000