Polish MusicThe best music site on the web there is where you can read about and listen to blues, jazz, classical music and much more. This is your ultimate music resource. Tons of albums can be found within.http://theblues-thatjazz.com/polish/5480-pinkroom.feed2024-11-21T08:05:04ZJoomla! 1.5 - Open Source Content ManagementPinkroom - Psychosolstice (2009)2016-09-28T13:06:15Z2016-09-28T13:06:15Zhttp://theblues-thatjazz.com/en/polish/5480-pinkroom/20421-pinkroom-psychosolstice-2009.htmlblueloveradministration@theblues-thatjazz.com<p><strong>Pinkroom - Psychosolstice (2009)</strong></p>
<p><img src="http://theblues-thatjazz.com/ObrMuz/PolishMusic/Pinkroom/psychosolstice.jpg" border="0" alt="Image could not be displayed. Check browser for compatibility." /></p>
<pre><em>
01. Path Of Dying Truth (7:20)
02. Buried Hopes (3:54)
03. Dispersion (5:24)
04. Quietus (5:30)
05. 2am (6:26)
06. Curse (7:42)
07. Moodroom v.2 (4:37)
08. Stonegarden (6:46)
09. Days Which Should Not Be (6:25)
10. Recognized (2:40)
</em>
- Mariusz Boniecki - vocals, guitars, key, samples
- Marcin Kledzik - drums, percussion
+
- Kacper Ostrowski - bass guitar
- Mikolaj Zielinski - second vocals (1)
- Anna Szczygiel - cello (7,9)
- Maciej Feddek - guitar noise (9)
</pre>
<p> </p>
<p>Ten album pokazuje jak niezwykle wizjonerskimi i inspirującymi grupami są/były (niepotrzebne skreślić) Porcupine Tree i King Crimson. Bo Pinkroom to młody bydgoski zespół, który garściami czerpie z twórczości wymienionych wyżej formacji. I nie jest to bynajmniej zarzut, mający już na początku kogoś „walnąć w gębę”, tylko bardzo konkretny i oczywisty namiar na muzyczną drogę, którą podążają ci debiutanci i do której bez skrępowania się przyznają. Wiadomo wszak, że jeśli inspiracje są zacne a wykonanie szlachetne, propozycja ma prawo się obronić. I tak jest w wypadku „Psychosolstice”.</p>
<p>To praktycznie duet, stworzony przez Mariusza Bonieckiego i Marcina Kledzika, którzy grywali już wspólnie w licealnych czasach w grupie o nazwie… Empty Room. Skład Pinkroom tak na dobre wykrystalizował się w 2006 roku, kiedy to do zespołu dołączył grający na basie Kacper Ostrowski a muzycy zaczęli powoli prace nad komponowaniem materiału. I mimo, że w 2008 roku wspomniany Ostrowski opuścił grupę, realizacja debiutanckiej płyty zaczęła nabierać tempa. Ta została ostatecznie wydana w 2009 roku przy gościnnym udziale… Ostrowskiego, Mikołaja Zielińskiego i Anny Szczygieł.</p>
<p>W zasadzie już pierwszy numer “Path Of Dying Truth” charakteryzuje nam dokładnie materię, z którą będziemy „walczyć” przez następnych 56 minut. Bardzo przestrzenne, oniryczne dźwięki osadzone na wyrazistym basie i pejzażowo grającej gitarze oraz jakby beznamiętny, schłodzony śpiew, ubrany jednak w melodyjne harmonie. Niebawem, za sprawą „matematycznej gitary” robi się bardziej karmazynowo, choć i ten klimat ulega wkrótce jeżozwierzowym pomysłom w postaci mocnych, ciętych riffów wyjętych jakby spod palców Stevena Wilsona. Te ostatnie zresztą atakują nas także wściekle w kolejnym „Buried Hopes”. Nie tylko one jednak dominują w tym utworze, gdyż przeplatane są bardziej akustycznym dźwiękami, na których pojawia się przetworzony wokal Bonieckiego. Myślicie, że tak już jest do końca albumu i artyści niczym nowym nas nie zaskakują? Absolutnie nie! O ile następny „Dispersion” faktycznie trzyma się wypracowanego kanonu (choć niewątpliwie lekko ma prawo kojarzyć się, poprzez interpretację wokalną, z Riverside), to już czwarty, “Quietus”, uderza plemiennymi bębnami w mocno toolowym stylu. Po nim album nabiera rozmachu i barw. Powolny, psychodeliczny i space’owy „2am” gdzieś z daleka pachnie też jazzem! Hmm... dźwięki Pinkroom, nie tylko w tej kompozycji, mają delikatnie ukrytą słabość do jazzowej formy (posłuchajcie drugiej części „Curse”). Wymieniony przed chwilą „Curse” powraca jednak głównie do metalowego oblicza Porcupine Tree, a „Moodroom v.2” bez żadnego owijania w bawełnę hołduje panu Frippowi wykorzystując jednak przy okazji… wiolonczelę. Najciekawsze jednak dopiero nadchodzi w postaci „Stonegarden”, z syntetycznym rytmem i elektroniką nawiązującą do… Depeche Mode, oraz błogich, ostatnich dwóch minut "Days Which Should Not Be", zagospodarowanych raz jeszcze przez Annę Szczygieł na wiolonczeli. Ostatni „Recognized” to już raczej stonowany drobiażdżek, ciepło kończący płytę.</p>
<p>Płytę niezwykle udaną, pięknie wydaną (intrygująca okładka) i znakomicie, przestrzennie nagraną. Płytę, która mimo nawałnicy aranżacyjnych pomysłów i chwilami gitarowego zgiełku, oddycha… np. ładnymi partiami instrumentów klawiszowych.</p>
<p>Oczywiście to nie mistrzostwo świata, ani muzyczny piedestał, daleko też do szczytów oryginalności. Jako debiut prezentuje się jednak wybornie. Polecam otwartym umysłom poszukującym w muzyce… czegoś więcej. --- Mariusz Danielak, artrock.pl</p>
<p> </p>
<p>PINKROOM are a new band out of Poland who have been causing a bit of a buzz. They remind of RIVERSIDE at times, while others mention modern PORCUPINE TREE mainly because they contrast those atmospheric sections with the heavy passages quite well. This band is a duo with several guests helping out.</p>
<p>"Path Of Dying Truth" has become a favourite track of mine. Love the mood and atmosphere. It reminds me of OPETH's "Damnation" but it's not quite as dark or melancholic. Vocals are laid back and well done. Nice guitar solo before 6 minutes. "Buried Hopes" is mellow early with percussion and guitar but that is blown away rather quickly. It settles again when vocals arrive. Great sound here. Contrasts continue. "Dispersion" opens with drums and guitar before vocals join in. A heavier sound after 1 1/2 minutes as vocals stop. Contrasts continue. "Quietus" features this tribal-like drumming with vocals early. Love the instrumental section 2 minutes in that reminds me of RIVERSIDE. It kicks in before 3 1/2 minutes. Nice. Back to the tribal-like drumming late.</p>
<p>"2AM" is an instrumental. Lots of atmosphere to start as it's kind of spacey with a beat. Other sounds join in as it builds some but not a lot. The riffs kick in quickly on "Curse" with vocals right behind. It turns atmospheric then vocals and ripping guitar return. "Moodroom V.2" opens with bass, guitar and drums. This sounds almost "Discipline"-like as in KING CRIMSON. Horns join in and some cello before 2 minutes. Riffs after 3 1/2 minutes. Cello is back late. "Stonegarden" opens with samples and electronics. Keyboards then reserved vocals join in too. It kicks in before 3 1/2 minutes as contrasts continue. "Days Which Should Not Be" opens with abrasive guitar then it settles quickly with vocals and a beat. It gets heavier as contrasts continue. Cello 4 1/2 minutes in.</p>
<p>An excellent debut, and I know many out there will go nuts over this. --- Mellotron Storm, progarchives.com</p>
<p>download (mp3 @320 kbs):</p>
<p><a href="https://yadi.sk/d/4DmN2rY3vkwii" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">yandex </a> <a href="http://www.4shared.com/zip/1qG32hGoce/Pnkrm-P09.html" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">4shared </a> <a href="https://mega.nz/#!JQ1k3ZAZ!BgDPqb5MOidABnFrRsQGzOznAK7bwJsMS0JQUEA0-gg" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">mega </a> <a href="http://www.mediafire.com/download/w1idaw7uxcu9jzg/Pnkrm-P09.zip" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">mediafire</a> <a href="http://zalivalka.ru/356611" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">zalivalka </a> <a href="https://cloud.mail.ru/public/MYrn/M12Bte7xq" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">cloudmailru </a> <a href="http://uplea.com/dl/3998B65B304EAD5" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">uplea </a> <a href="http://ge.tt/9P73B4f2" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">ge.tt</a></p>
<p> </p>
<p><a href="http://theblues-thatjazz.com/javascript:history.back();">back</a></p>
<p> </p><p><strong>Pinkroom - Psychosolstice (2009)</strong></p>
<p><img src="http://theblues-thatjazz.com/ObrMuz/PolishMusic/Pinkroom/psychosolstice.jpg" border="0" alt="Image could not be displayed. Check browser for compatibility." /></p>
<pre><em>
01. Path Of Dying Truth (7:20)
02. Buried Hopes (3:54)
03. Dispersion (5:24)
04. Quietus (5:30)
05. 2am (6:26)
06. Curse (7:42)
07. Moodroom v.2 (4:37)
08. Stonegarden (6:46)
09. Days Which Should Not Be (6:25)
10. Recognized (2:40)
</em>
- Mariusz Boniecki - vocals, guitars, key, samples
- Marcin Kledzik - drums, percussion
+
- Kacper Ostrowski - bass guitar
- Mikolaj Zielinski - second vocals (1)
- Anna Szczygiel - cello (7,9)
- Maciej Feddek - guitar noise (9)
</pre>
<p> </p>
<p>Ten album pokazuje jak niezwykle wizjonerskimi i inspirującymi grupami są/były (niepotrzebne skreślić) Porcupine Tree i King Crimson. Bo Pinkroom to młody bydgoski zespół, który garściami czerpie z twórczości wymienionych wyżej formacji. I nie jest to bynajmniej zarzut, mający już na początku kogoś „walnąć w gębę”, tylko bardzo konkretny i oczywisty namiar na muzyczną drogę, którą podążają ci debiutanci i do której bez skrępowania się przyznają. Wiadomo wszak, że jeśli inspiracje są zacne a wykonanie szlachetne, propozycja ma prawo się obronić. I tak jest w wypadku „Psychosolstice”.</p>
<p>To praktycznie duet, stworzony przez Mariusza Bonieckiego i Marcina Kledzika, którzy grywali już wspólnie w licealnych czasach w grupie o nazwie… Empty Room. Skład Pinkroom tak na dobre wykrystalizował się w 2006 roku, kiedy to do zespołu dołączył grający na basie Kacper Ostrowski a muzycy zaczęli powoli prace nad komponowaniem materiału. I mimo, że w 2008 roku wspomniany Ostrowski opuścił grupę, realizacja debiutanckiej płyty zaczęła nabierać tempa. Ta została ostatecznie wydana w 2009 roku przy gościnnym udziale… Ostrowskiego, Mikołaja Zielińskiego i Anny Szczygieł.</p>
<p>W zasadzie już pierwszy numer “Path Of Dying Truth” charakteryzuje nam dokładnie materię, z którą będziemy „walczyć” przez następnych 56 minut. Bardzo przestrzenne, oniryczne dźwięki osadzone na wyrazistym basie i pejzażowo grającej gitarze oraz jakby beznamiętny, schłodzony śpiew, ubrany jednak w melodyjne harmonie. Niebawem, za sprawą „matematycznej gitary” robi się bardziej karmazynowo, choć i ten klimat ulega wkrótce jeżozwierzowym pomysłom w postaci mocnych, ciętych riffów wyjętych jakby spod palców Stevena Wilsona. Te ostatnie zresztą atakują nas także wściekle w kolejnym „Buried Hopes”. Nie tylko one jednak dominują w tym utworze, gdyż przeplatane są bardziej akustycznym dźwiękami, na których pojawia się przetworzony wokal Bonieckiego. Myślicie, że tak już jest do końca albumu i artyści niczym nowym nas nie zaskakują? Absolutnie nie! O ile następny „Dispersion” faktycznie trzyma się wypracowanego kanonu (choć niewątpliwie lekko ma prawo kojarzyć się, poprzez interpretację wokalną, z Riverside), to już czwarty, “Quietus”, uderza plemiennymi bębnami w mocno toolowym stylu. Po nim album nabiera rozmachu i barw. Powolny, psychodeliczny i space’owy „2am” gdzieś z daleka pachnie też jazzem! Hmm... dźwięki Pinkroom, nie tylko w tej kompozycji, mają delikatnie ukrytą słabość do jazzowej formy (posłuchajcie drugiej części „Curse”). Wymieniony przed chwilą „Curse” powraca jednak głównie do metalowego oblicza Porcupine Tree, a „Moodroom v.2” bez żadnego owijania w bawełnę hołduje panu Frippowi wykorzystując jednak przy okazji… wiolonczelę. Najciekawsze jednak dopiero nadchodzi w postaci „Stonegarden”, z syntetycznym rytmem i elektroniką nawiązującą do… Depeche Mode, oraz błogich, ostatnich dwóch minut "Days Which Should Not Be", zagospodarowanych raz jeszcze przez Annę Szczygieł na wiolonczeli. Ostatni „Recognized” to już raczej stonowany drobiażdżek, ciepło kończący płytę.</p>
<p>Płytę niezwykle udaną, pięknie wydaną (intrygująca okładka) i znakomicie, przestrzennie nagraną. Płytę, która mimo nawałnicy aranżacyjnych pomysłów i chwilami gitarowego zgiełku, oddycha… np. ładnymi partiami instrumentów klawiszowych.</p>
<p>Oczywiście to nie mistrzostwo świata, ani muzyczny piedestał, daleko też do szczytów oryginalności. Jako debiut prezentuje się jednak wybornie. Polecam otwartym umysłom poszukującym w muzyce… czegoś więcej. --- Mariusz Danielak, artrock.pl</p>
<p> </p>
<p>PINKROOM are a new band out of Poland who have been causing a bit of a buzz. They remind of RIVERSIDE at times, while others mention modern PORCUPINE TREE mainly because they contrast those atmospheric sections with the heavy passages quite well. This band is a duo with several guests helping out.</p>
<p>"Path Of Dying Truth" has become a favourite track of mine. Love the mood and atmosphere. It reminds me of OPETH's "Damnation" but it's not quite as dark or melancholic. Vocals are laid back and well done. Nice guitar solo before 6 minutes. "Buried Hopes" is mellow early with percussion and guitar but that is blown away rather quickly. It settles again when vocals arrive. Great sound here. Contrasts continue. "Dispersion" opens with drums and guitar before vocals join in. A heavier sound after 1 1/2 minutes as vocals stop. Contrasts continue. "Quietus" features this tribal-like drumming with vocals early. Love the instrumental section 2 minutes in that reminds me of RIVERSIDE. It kicks in before 3 1/2 minutes. Nice. Back to the tribal-like drumming late.</p>
<p>"2AM" is an instrumental. Lots of atmosphere to start as it's kind of spacey with a beat. Other sounds join in as it builds some but not a lot. The riffs kick in quickly on "Curse" with vocals right behind. It turns atmospheric then vocals and ripping guitar return. "Moodroom V.2" opens with bass, guitar and drums. This sounds almost "Discipline"-like as in KING CRIMSON. Horns join in and some cello before 2 minutes. Riffs after 3 1/2 minutes. Cello is back late. "Stonegarden" opens with samples and electronics. Keyboards then reserved vocals join in too. It kicks in before 3 1/2 minutes as contrasts continue. "Days Which Should Not Be" opens with abrasive guitar then it settles quickly with vocals and a beat. It gets heavier as contrasts continue. Cello 4 1/2 minutes in.</p>
<p>An excellent debut, and I know many out there will go nuts over this. --- Mellotron Storm, progarchives.com</p>
<p>download (mp3 @320 kbs):</p>
<p><a href="https://yadi.sk/d/4DmN2rY3vkwii" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">yandex </a> <a href="http://www.4shared.com/zip/1qG32hGoce/Pnkrm-P09.html" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">4shared </a> <a href="https://mega.nz/#!JQ1k3ZAZ!BgDPqb5MOidABnFrRsQGzOznAK7bwJsMS0JQUEA0-gg" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">mega </a> <a href="http://www.mediafire.com/download/w1idaw7uxcu9jzg/Pnkrm-P09.zip" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">mediafire</a> <a href="http://zalivalka.ru/356611" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">zalivalka </a> <a href="https://cloud.mail.ru/public/MYrn/M12Bte7xq" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">cloudmailru </a> <a href="http://uplea.com/dl/3998B65B304EAD5" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">uplea </a> <a href="http://ge.tt/9P73B4f2" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">ge.tt</a></p>
<p> </p>
<p><a href="http://theblues-thatjazz.com/javascript:history.back();">back</a></p>
<p> </p>Pinkroom - Unloved Toy (2014)2018-03-12T14:40:35Z2018-03-12T14:40:35Zhttp://theblues-thatjazz.com/en/polish/5480-pinkroom/23157-pinkroom-unloved-toy-2014.htmlblueloveradministration@theblues-thatjazz.com<p><strong>Pinkroom - Unloved Toy (2014)</strong></p>
<p><img src="http://theblues-thatjazz.com/ObrMuz/PolishMusic/Pinkroom/unloved.jpg" border="0" alt="Image could not be displayed. Check browser for compatibility." /></p>
<pre><em>
1 Blow 6:36
2 Tides In Eye 4:39
3 I Confess 6:42
4 Seven Levels 7:10
5 Moodrom v.3 6:02
6 Enslaved 6:02
7 Flash 4:57
8 In Train 5:26
9 Unwanted Toys 6:12
10 Apology 6:18
</em>
Bass Guitar – Grzegorz Korybalski
Drums, Percussion – Marcin Kledzik
Guitar – Karol Szolz
Guitar, Vocals, Keyboards, Sampler – Mariusz Boniecki
+
Cello – Anna Szczygieł (tracks: 4, 5), Ewa Witczak (tracks: 1, 2, 5)
Vocals – Elena Isakova (tracks: 8)
</pre>
<p> </p>
<p>Kiedy pierwszy raz przyszło mi posłuchać „Psychosolstice” nie mogłem uwierzyć, że tak doskonały album nagrał zespół z Polski. Na krążek ten trafiłem dosyć późno, bo chyba ze dwa lata po premierze. Z polskich wydawnictw prym wówczas wiodły w moich głośnikach albumy Lunatic Soul czy Indukti, a tutaj pojawiła się taka perełka! Zupełnie odkrywcze granie, chociaż jawnie romansujące z dokonaniami King Crimson oraz Porcupine Tree. Długo przyszło mi czekać na drugi album Pinkroom. Okazuje się, że mimo długiej przerwy zespół kontynuuje to co tak dobrze wyszło na debiucie.</p>
<p>Nie zmieniła się muzyka – zmienił się zespół. Na przestrzeni tych pięciu lat (debiut wydany był w 2009 roku) do Pinkroom dołączyli Grzegorz Korybalski (bas) oraz Karol Szolz (gitara), którzy razem z Mariuszem Bonieckim i Marcinem Kledzikiem (założyciele grupy) stanowią już pełnoprawny skład formacji. Jak dużo wnieśli do muzyki Pinkroom – nie mnie to oceniać, jednak stanowić na pewno mogą mocny punkt na koncertach. Niestety nie dane mi było jeszcze na takim być, ale mam nadzieję to w przyszłości zmienić. Wróćmy jednak do albumu… wydany całkiem niedawno „Unloved Toy” to jak wspomniałem dalsze podążanie w kierunku, który zespół obrał na swoim debiucie. Mocne gitarowe riffy spotykają się tutaj z psychodelicznym i transowym klimatem. Wszystko to doprawiają crimsonowskie melodie, zaskakujące przejścia i nieoczekiwane zwroty.</p>
<p>Co ciekawe brzmienie albumu jest praktycznie identyczne z debiutanckim. Przynajmniej ja nie zauważam wielkich różnic, ale to akurat bardzo duży plus. Pinkroom swoim brzmieniem wyrobił sobie w mojej głowie szufladkę przeznaczoną tylko dla nich. Dziwnie bym się poczuł gdyby nagle zabrzmieli łagodniej czy surowiej. „Unloved Toy” jest bardzo dobrze wyprodukowane i zmiksowane, nic nie jest za głośno ani za cicho. Słychać dokładnie wszystko to co ma być słychać, a częste mocne wejścia – choć bywają zaskakujące – nie dają oberwać uszom. Lubię słuchać muzyki dość głośno i wkurzają mnie niektóre miksy, kiedy to cichsze fragmenty są sztucznie podkręcane. Tutaj tego nie ma, wszystko bardzo ładnie współgra.</p>
<p>No i pozwala się dzięki temu skupić na tym co najważniejsze, czyli samej muzyce. Kompozycyjnie spodziewałem się dokładnie tego co otrzymałem –muzycznego szaleństwa i multum eksperymentów. A tych jest jeszcze więcej niż na debiucie! „Tides In Eye” płynie w psychodelicznym rytmie uzupełnione ciekawą elektroniką i połamaną linią basu, „Moodroom v.3” zaskakuje jazzową awangardą, „Flash” spokojnie mogłoby być kompozycją spod ręki pana Frippa, natomiast „In Train” zdobią ładne damskie wokalizy (gościnnie Elena Isakova) nadające utworowi orientalnego smaczku. Dla mnie jednak najciekawsze i najlepsze są utwory najbardziej zbliżone do tych, których słuchalismy na „Psychosolstice”, czyli otwierający album „Blow”, „Seven Levels” oraz „Unwanted Toys”.</p>
<p>„Blow” niespiesznie się rozkręca w rytm przytłumionej elektroniki, aż w końcu przeradza się znienacka w połamane intro. Później riff jest już bardziej unormowany, a rolę pierwszoplanową przejmuje wokalista. Następuje uspokojenie i kolejny wybuch – i tak jeszcze kilka razy. Jak na 6,5-minutowy utwór zwrotów akcji jest w „Blow” co nie miara. W dużo bardziej stonowanym charakterze utrzymany jest „Seven Levels”. Ta transowa i psychodeliczna kompozycja pozwala mi się odprężyć, wyciągnąć nogi, ręce założyć za głowę i rozkoszować się świetnym klimatem – takim jakim lubię. Podobnie jest również z „Unwanted Toys”, choć to zdecydowanie mocniejszy utwór i czasami sprawiający wrażenie przytłaczającego. Niemniej jednak doskonale podsumowuje cały album, bo jest to przedostatni numer na liście.</p>
<p>Kilka razy przywoływałem tutaj debiutancki „Psychosolstice”, powstaje więc pytanie jak drugi w dorobku Pinkroom album ma się do tego pierwszego? Takiego porównania trudno uniknąć ponieważ obie płyty są praktycznie identyczne pod względem stylistycznym i brzmieniowym. To oczywiście żaden minus, bo pozwala na budowanie charakterystyki zespołu, niemniej jednak „Unloved Toy” brakuje przestrzeni, która była obecna na debiutanckim krążku. „Psychosolstice” urzekło mnie nie tylko warstwą kompozycyjną i brzmieniową, ale również pewnym wyczuwalnym luzem z jakim ta muzyka płynie z utworu na utwór. Na „Unloved Toy” tego nie zauważam. Słyszę z kolei nieco większe wyrachowanie w komponowaniu, większe parcie na eksperymentatorstwo, a w kilku krótkich momentach mógłbym powiedzieć, że nawet przekombinowanie. Tak czy inaczej są to pewne wady, które nie wpływają znacząco na ogólnie wysoką ocenę całego albumu. Pinkroom trzyma poziom, choć „Unloved Toy” nie jest aż tak dobrym albumem jak debiut. Trzymam kciuki żeby kolejny krążek ukazał się szybciej i również trzymał wysoki poziom! ---pandino, pandino.pl</p>
<p>download (mp3 @320 kbs):</p>
<p><a href="https://yadi.sk/d/rWj7f7_E3TC6ej" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">yandex </a> <a href="http://www.mediafire.com/file/76e68v9d6bso4hb/Pinkrm-UT14.zip" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">mediafire</a> <a href="https://ulozto.net/!CnXCShMtSP0p/pinkrm-ut14-zip" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">uloz.to </a> <a href="http://ge.tt/56AqHvo2" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">gett</a></p>
<p> </p>
<p> </p>
<p><a href="http://theblues-thatjazz.com/javascript:history.back();">back</a></p><p><strong>Pinkroom - Unloved Toy (2014)</strong></p>
<p><img src="http://theblues-thatjazz.com/ObrMuz/PolishMusic/Pinkroom/unloved.jpg" border="0" alt="Image could not be displayed. Check browser for compatibility." /></p>
<pre><em>
1 Blow 6:36
2 Tides In Eye 4:39
3 I Confess 6:42
4 Seven Levels 7:10
5 Moodrom v.3 6:02
6 Enslaved 6:02
7 Flash 4:57
8 In Train 5:26
9 Unwanted Toys 6:12
10 Apology 6:18
</em>
Bass Guitar – Grzegorz Korybalski
Drums, Percussion – Marcin Kledzik
Guitar – Karol Szolz
Guitar, Vocals, Keyboards, Sampler – Mariusz Boniecki
+
Cello – Anna Szczygieł (tracks: 4, 5), Ewa Witczak (tracks: 1, 2, 5)
Vocals – Elena Isakova (tracks: 8)
</pre>
<p> </p>
<p>Kiedy pierwszy raz przyszło mi posłuchać „Psychosolstice” nie mogłem uwierzyć, że tak doskonały album nagrał zespół z Polski. Na krążek ten trafiłem dosyć późno, bo chyba ze dwa lata po premierze. Z polskich wydawnictw prym wówczas wiodły w moich głośnikach albumy Lunatic Soul czy Indukti, a tutaj pojawiła się taka perełka! Zupełnie odkrywcze granie, chociaż jawnie romansujące z dokonaniami King Crimson oraz Porcupine Tree. Długo przyszło mi czekać na drugi album Pinkroom. Okazuje się, że mimo długiej przerwy zespół kontynuuje to co tak dobrze wyszło na debiucie.</p>
<p>Nie zmieniła się muzyka – zmienił się zespół. Na przestrzeni tych pięciu lat (debiut wydany był w 2009 roku) do Pinkroom dołączyli Grzegorz Korybalski (bas) oraz Karol Szolz (gitara), którzy razem z Mariuszem Bonieckim i Marcinem Kledzikiem (założyciele grupy) stanowią już pełnoprawny skład formacji. Jak dużo wnieśli do muzyki Pinkroom – nie mnie to oceniać, jednak stanowić na pewno mogą mocny punkt na koncertach. Niestety nie dane mi było jeszcze na takim być, ale mam nadzieję to w przyszłości zmienić. Wróćmy jednak do albumu… wydany całkiem niedawno „Unloved Toy” to jak wspomniałem dalsze podążanie w kierunku, który zespół obrał na swoim debiucie. Mocne gitarowe riffy spotykają się tutaj z psychodelicznym i transowym klimatem. Wszystko to doprawiają crimsonowskie melodie, zaskakujące przejścia i nieoczekiwane zwroty.</p>
<p>Co ciekawe brzmienie albumu jest praktycznie identyczne z debiutanckim. Przynajmniej ja nie zauważam wielkich różnic, ale to akurat bardzo duży plus. Pinkroom swoim brzmieniem wyrobił sobie w mojej głowie szufladkę przeznaczoną tylko dla nich. Dziwnie bym się poczuł gdyby nagle zabrzmieli łagodniej czy surowiej. „Unloved Toy” jest bardzo dobrze wyprodukowane i zmiksowane, nic nie jest za głośno ani za cicho. Słychać dokładnie wszystko to co ma być słychać, a częste mocne wejścia – choć bywają zaskakujące – nie dają oberwać uszom. Lubię słuchać muzyki dość głośno i wkurzają mnie niektóre miksy, kiedy to cichsze fragmenty są sztucznie podkręcane. Tutaj tego nie ma, wszystko bardzo ładnie współgra.</p>
<p>No i pozwala się dzięki temu skupić na tym co najważniejsze, czyli samej muzyce. Kompozycyjnie spodziewałem się dokładnie tego co otrzymałem –muzycznego szaleństwa i multum eksperymentów. A tych jest jeszcze więcej niż na debiucie! „Tides In Eye” płynie w psychodelicznym rytmie uzupełnione ciekawą elektroniką i połamaną linią basu, „Moodroom v.3” zaskakuje jazzową awangardą, „Flash” spokojnie mogłoby być kompozycją spod ręki pana Frippa, natomiast „In Train” zdobią ładne damskie wokalizy (gościnnie Elena Isakova) nadające utworowi orientalnego smaczku. Dla mnie jednak najciekawsze i najlepsze są utwory najbardziej zbliżone do tych, których słuchalismy na „Psychosolstice”, czyli otwierający album „Blow”, „Seven Levels” oraz „Unwanted Toys”.</p>
<p>„Blow” niespiesznie się rozkręca w rytm przytłumionej elektroniki, aż w końcu przeradza się znienacka w połamane intro. Później riff jest już bardziej unormowany, a rolę pierwszoplanową przejmuje wokalista. Następuje uspokojenie i kolejny wybuch – i tak jeszcze kilka razy. Jak na 6,5-minutowy utwór zwrotów akcji jest w „Blow” co nie miara. W dużo bardziej stonowanym charakterze utrzymany jest „Seven Levels”. Ta transowa i psychodeliczna kompozycja pozwala mi się odprężyć, wyciągnąć nogi, ręce założyć za głowę i rozkoszować się świetnym klimatem – takim jakim lubię. Podobnie jest również z „Unwanted Toys”, choć to zdecydowanie mocniejszy utwór i czasami sprawiający wrażenie przytłaczającego. Niemniej jednak doskonale podsumowuje cały album, bo jest to przedostatni numer na liście.</p>
<p>Kilka razy przywoływałem tutaj debiutancki „Psychosolstice”, powstaje więc pytanie jak drugi w dorobku Pinkroom album ma się do tego pierwszego? Takiego porównania trudno uniknąć ponieważ obie płyty są praktycznie identyczne pod względem stylistycznym i brzmieniowym. To oczywiście żaden minus, bo pozwala na budowanie charakterystyki zespołu, niemniej jednak „Unloved Toy” brakuje przestrzeni, która była obecna na debiutanckim krążku. „Psychosolstice” urzekło mnie nie tylko warstwą kompozycyjną i brzmieniową, ale również pewnym wyczuwalnym luzem z jakim ta muzyka płynie z utworu na utwór. Na „Unloved Toy” tego nie zauważam. Słyszę z kolei nieco większe wyrachowanie w komponowaniu, większe parcie na eksperymentatorstwo, a w kilku krótkich momentach mógłbym powiedzieć, że nawet przekombinowanie. Tak czy inaczej są to pewne wady, które nie wpływają znacząco na ogólnie wysoką ocenę całego albumu. Pinkroom trzyma poziom, choć „Unloved Toy” nie jest aż tak dobrym albumem jak debiut. Trzymam kciuki żeby kolejny krążek ukazał się szybciej i również trzymał wysoki poziom! ---pandino, pandino.pl</p>
<p>download (mp3 @320 kbs):</p>
<p><a href="https://yadi.sk/d/rWj7f7_E3TC6ej" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">yandex </a> <a href="http://www.mediafire.com/file/76e68v9d6bso4hb/Pinkrm-UT14.zip" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">mediafire</a> <a href="https://ulozto.net/!CnXCShMtSP0p/pinkrm-ut14-zip" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">uloz.to </a> <a href="http://ge.tt/56AqHvo2" target="_blank" onclick="window.open(this.href,'newwin','left=27,width=960,height=720,menubar=1,toolbar=1,scrollbars=1,status=1,resizable=1');return false;">gett</a></p>
<p> </p>
<p> </p>
<p><a href="http://theblues-thatjazz.com/javascript:history.back();">back</a></p>