Polish Music The best music site on the web there is where you can read about and listen to blues, jazz, classical music and much more. This is your ultimate music resource. Tons of albums can be found within. http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/5246.html Thu, 25 Apr 2024 11:25:43 +0000 Joomla! 1.5 - Open Source Content Management en-gb Collage - Basnie (1990/2003) http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/5246-collage/21122-collage-basnie-19902003.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/5246-collage/21122-collage-basnie-19902003.html Collage - Baśnie (1990/2003)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. Jeszcze Jeden Dzien 	04:10
02. Ja I Ty 	03:22
03. Kolysanka 		04:33
04. Basnie 	10:03
05. Dalej Dalej 		07:06
06. Stare Sciezki 	06:45
07. Fragmenty 		04:30
08. Rozmowa 	04:44

Bass – Przemek Zawadzki
Drums, Percussion – Wojtek Szadkowski
Guitar – Mirek Gil
Keyboards – Jacek Korzeniowski
Vocals – Tomek Różycki

 

Na debiutanckim albumie Baśnie słychać wyraźne wpływy tego stylu Marrilion, ale co najważniejsze – jest on zaśpiewany w całości w języku polskim przez Tomasza Różyckiego, który później odnalazł się w Believe – grupie dowodzonej przez gitarzystę Mirka Gila. W 1990 roku powstała więc płyta kanoniczna w historii polskiego rocka progresywnego. Według mnie, jest to również najlepszy album w języku polskim w historii (chociaż debiutancki Quidam depcze mu po piętach).

Instrumentarium użyte na płycie w pełni pozwala muzykom na malowanie muzycznych pejzaży, z których znani byli dotychczas zachodni przedstawiciele art-rocka. Największa w tym zasługa Jacka Korzeniowskiego, którego klawiszowe zagrywki zachwycają w każdym utworze, szczególnie w tytułowych Baśniach – trwającym ponad 10 minut opus magnum albumu. Charakterystyczne jest również brzmienie gitary Gila (znakomite solo pod koniec Rozmów) i głos Różyckiego interpretujący klimatyczne, baśniowe teksty. Trudno na tej płycie znaleźć utwór gorszy, odstający od reszty. Wszystkie są podobne w brzmieniu i tworzą zgraną całość, dlatego 45 minut obcowania z tą muzyką mija jak mgnienie oka. Co ciekawe, w Polsce nie było wtedy zainteresowania rockiem progresywnym i trudno było muzykom ujawnić szerszej publiczności nagrany już w 1989 roku materiał. Przełomem było wydanie albumu w formie kompaktowej we Włoszech, dzięki czemu kariera zespołu nabrała przyspieszenia i pozwoliła na zagraniczny kontrakt, który zaowocował zarejestrowaniem w Holandii kolejnego albumu grupy, Moonshine (nagranego z nowym wokalistą Robertem Amirianem w całości po angielsku). Jest duża różnica między tymi dwiema płytami, ponieważ polskie studio, w którym dokonano nagrań na Baśnie nie sprostało wymaganiom takiej muzyki i brzmienie jest, co tu ukrywać, dosyć kiepskie . --- Bartłomiej Wójcik, przemuza.pl

download (mp3 @320 kbs):

yandex 4shared mega mediafire uloz.to cloudmailru uptobox ge.tt

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Collage Sun, 12 Feb 2017 14:59:54 +0000
Collage - Moonshine (1994) http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/5246-collage/19574-collage-moonshine-1994.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/5246-collage/19574-collage-moonshine-1994.html Collage - Moonshine (1994)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


1. Heroes Cry (6:40) (fragment)
2. In Your Eyes (14:04)
3. Lovely Day (5:11)
4. Living in the Moonlight (4:43) (fragment)
5. The Blues (7:17)
6. Wings in the Night (11:12)
7. Moonshine (12:50) (fragment)
8. War Is Over (5:27)

- Robert Amirian -lead and backing vocals, acoustic guitar
- Mirek Gil - guitars
- Krzysztof Palczewski - keyboards
- Wojtek Szadkowski - drums
- Piotr Mintay Witkowski – bass

 

Collage, czołowy polski zespół grający rocka progresywnego, nagrał w 1994 roku swój kolejny album "Moonshine". Po 5 latach doświadczeń na rynku muzycznym, zaprezentował nam najciekawsze jak dotąd dzieło.

Płytę rozpoczyna "Heroes Cry" - muzyczna opowieść o nieszczęśliwej miłości (wszystkie teksty na płycie oscylują wokół tematu miłości), opowiedziana również, a może przede wszystkim, za pomocą klawiszy Palczewskiego i gitary Gila. Następnie "In Your Eyes" - najdłuższa na płycie, bo ponad 14-minutowa, suita. Brzmienie i melodie, zarówno klawiszy jak i gitary, wytwarzają baśniowe klimaty, jakich nie powstydziłby się Nick Barett czy Clive Nolan. Następnie słuchamy "Lovely Day", który poprzedza najbardziej charakterystyczny na płycie "Living In The Moonlight": "Pod księżycowym kloszem czuję się bezpieczny, ona jest moją religią, nie ma jej tu, lecz czuję bicie jej serca". Ta kompozycja zapada w pamięć po pierwszym przesłuchaniu. Kolejna propozycja "The Blues" poprzedza najbardzej optymistyczny utwór - 12 minutowy "Wings In The Night" - którego zawsze słucham głośniej od pozostałych. Następnie tytułowy "Moonshine" - prawdziwy majstersztyk polskiego art-rocka. "Nie będzie czarodziejskich lasów, kochanie. Jeśli zechcesz teraz przejść na drugą stronę lustra - stłuczesz je". Płytę kończy jedna z krótszych kompozycji - "War Is Over". Wszystkie utwory połączone są w jedną całość. Dlatego przed słuchaniem należy zarezerwować sobie ponad godzinę czasu i przygotować się na podróże po fantastycznych przestrzeniach "...poszybujemy nad górami, na skrzydłach wiatru i ujrzymy jak promienie słońca załmują się wysoko nad spokojną Ziemią".

Nienaganna angielszczyzna wokalisty - Roberta Amiriana - spowodowała, że album zdobył popularność również za granicą. O wartości płyty może również świadczyć fakt, że na kilku koncertach między 1995 a 1997 rokiem zespół wykonywał repertuar "Moonshine" w całości. Collage udowodnili, że w Polsce również są ludzie pokroju Marillion, Pendragon czy Areny. Płyta ta była, jest i będzie "żelazną" pozycją w mojej płytotece. --- Przemysław Semik, rockmetal.pl

 

I was interested in this band just because I was born in Poland and wanted to know more about its progressive scene. I was truly amazed while listening to their music. This is neo prog at its highest level. Guitars sound very similar to Rothery's ones, and it's to me a very good point as it provides an intense emotion to the music. However, vocals are not as good as Fish's or Peter Nicholl's ones. But I don't pay much attention to the voice if the music is good. Moreover, I regret the vocalist chose to sing in english, as I always expect a band from a country outside the commonwealth to use the language of their own country because they surely sing with more assurance in it than in a foreign one and without any accent. Fortunately, voices here are not annoying and they sound even quite pleasant. Despite the absence of polish lyrics and a voice not as great as what could be expected of a band that is highly influenced by bands that feature superb vocals (IQ, Marillion), Moonshine is a very good neo-prog album and is very influenced by 'Misplaced childhood' and 'Brave', both CDs by Marillion. If you like IQ or Marillion, you can't dismiss this record, this is probably the best neo-prog album ever recorded since, say, 'Misplaced childhood'. ---lucas, progarchives.com

download (mp3 @320 kbs):

yandex 4shared mega mediafire zalivalka cloudmailru uplea

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Collage Mon, 18 Apr 2016 15:43:24 +0000
Collage - Nine Songs Of John Lennon (1993) http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/5246-collage/22386-collage-nine-songs-of-john-lennon-1993.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/5246-collage/22386-collage-nine-songs-of-john-lennon-1993.html Collage - Nine Songs Of John Lennon (1993)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. Power To The People (3:15)
02. Tomorrow Never Knows (4:11)
03. Woman (5:38)
04. God (7:22) (fragment)
05. Well Well Well (1:43)
06. Imagine (6:05) (fragment)
07. Give Peace A Chance (6:58)
08. There's A Place (3:48)
09. Cold Turkey (5:44)

- Robert Amirian - lead vocal, guitar solo in Cold Turkey, backing vocals
- Piotr Mintay Witkowski - bass guitar, backing vocals
- Krzysztof Palczewski - keyboards, backing vocals
- Mirek Gil - electric and acoustic guitars, backing vocals
- Wojtek Szadkowski - drums, percussion, backing vocals

 

Ponowne ukazanie się tej płyty pod koniec ubiegłego roku było dla wielu osób, wydarzeniem bardzo oczekiwanym. “Nine Songs of John Lennon” był to bowiem jedyny krążek Collage, który do tej pory nie doczekał się wznowienia , nie mówiąc już o remasterze. I zaopatrzenie się w tą płytę wymagało dużo szczęścia i czasu – na allegro ceny szybowały na ponad 70 złotych !!! Ta jedyna płyta wydana oryginalnie przez SPV w 1993 roku, z niewiadomych powodów czekała na swoje wznowienie aż do końca ubiegłego roku.

Dla niewtajemniczonych, Collage w tym czasie przechodził spore zawirowania personalne, ze szczególnym wskazaniem na wokalistów, których w tym czasie paru się przez zespół przewinęło. Ze składu, który nagrał w 1990 roku dość przełomowy jak na owe czasy krążek “Baśnie” , ostali się tylko Mirek Gil i Wojtek Szadkowski, i zaczęli intensywnie szukać , kogoś za mikrofon, kto “nie lubi ryb” jak zaznaczali.

Jeśli chodzi o genezę tej płyty, to wszystko zaczęło się od koncertu w Stodole w grudniu 1991, w 11-stą rocznicę śmierci Johna Lennona . Zespół zagrał kilka jego utworów, a pomysł tak im się spodobał, że postanowiono przerobić to w płytę, która miała być “przetarciem” zespołu przed autorskim projektem. W jesieni 1992 roku, z nowym wokalistą Robertem Amirianem w składzie zostało to uwiecznione na płycie, a wydane w marcu 1993 roku.

Kompozycje Lennona, a szczególnie spółki Lennon-McCartney mają to do siebie, że w gruncie rzeczy są proste jak budowa cepa, bardzo łatwo je zagrać i jeszcze łatwiej... zepsuć. Dlatego porywanie się na nagrywanie takich coverów jest zajęciem wyjątkowo niebezpiecznym. Do takiej zabawy trzeba dużo umieć, mieć jaja do ziemi, albo być zupełnie bezkrytycznym wobec siebie. Są dwie opcje nagrywania cudzych utworów, w tym wypadku piosenek Lennona – albo idzie się po najmniejszej linii oporu i stara się, żeby własna wersja jak najmniej odbiegała od oryginału, albo masakruje się kawałek po swojemu, jak to zrobił na przykład Laibach z całą płytą “Let It Be” (wyjątkowej zacności wydawnictwo!).

Płytę Collage trzeba ulokować tak mniej więcej w połowie między tymi dwoma opcjami, chociaż z lekkim wskazaniem na przewagę wykonawcy nad autorem. Jest tak – bez problemu można poznać czyje to utwory, ale bez problemu można poznać też kto je wykonuje. Na szczęście Collage nie zbywało ani charakteru, ani umiejętności – podeszli do tematu z dużym szacunkiem i pieczołowitością ,ale udało im się odcisnąć swoje kolażowe piętno na tych kompozycjach. Utwory Beatlesów i Lennona odarli dokładnie ze wszystkiego, zostawiając tylko sam szkielet, czyli same melodie, a następnie zaaranżowali to zupełnie po swojemu. Tematy, które wymyślili Lennon z McCartneyem są dla nich rusztowaniem, na których umieszczają swoje ornamenty i ozdobniki – tu solówka, tam wydłużony wstęp, itd. Ale przynajmniej w dwóch przypadkach wersje zamieszczone na tej płycie dość daleko odbiegają od oryginałów – “Give Peace A Chance” z takiego harcerskiego śpiewania przy ognisku, został przerobiony na psychodeliczną balladę, przechodzącą w rasowego rockera z wplecionymi w finale fragmentami “Highway Star” i “Rock’N’Roll” . “Cold Turkey” zamykający płytę, składa się z dwóch części – pierwsza jest dość podobna do oryginału, a tak gdzieś w połowie zaczyna się własna interpretacja . Do tego solówka rozpoczynająca “God”, piękny motyw wzbogacający “Imagine”.

Zespół zmierzył się z ciężkim zadaniem i wyszedł z tego z tarczą. Powstała płyta zaskakująco dobra. A poza tym okazało się , że Lennona też można wpasować do rocka progresywnego. Zawsze darzyłem tą płytę dużą sympatią i to ja byłem jednym z tych , którzy windowali jej cenę na allegro. I przyznam się, że to mój ulubiony album Collage. Jako bonus zamieszczono video do utworu “Safe” , może nie do końca z sensem ,ale miło, że jest. ---Wojciech Kapała, artrock.pl

 

COLLAGE is always COLLAGE. Even when they play Lennon's songs! My favourite Mirek Gil's soloing , Krysz' keyboards and awesome Woitek drumming - all is here!!! Recorded as a test for Robert, new COLLAGE's singer, Songs fall to become a collector's rare item as they are not usual COLLAGE-type recording (despite what I said in the beginning). Anyway there are some nice versions like God (a blues?), Imagine and Give Peace a Chance. CD also has video to SAFE ballad from 1996 album, and it's pleasant bonus! Recommended mostly for collectors , but it's a good record. ---Prog-jester,progarchives.com

download (mp3 @320 kbs):

yandex mediafire uloz.to mega 4shared cloudmailru gett

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Collage Thu, 12 Oct 2017 14:01:49 +0000
Collage - Safe (1996/2003) http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/5246-collage/25973-collage-safe-19962003.html http://www.theblues-thatjazz.com/en/polish/5246-collage/25973-collage-safe-19962003.html Collage - Safe (1996/2003)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


1 	The Winter Song 	2:26
2 	This Time 	8:15
3 	Cages Of The Mind I 	0:44
4 	Cages Of The Mind II 	6:09
5 	Stranded 	6:29
6 	Eight Kisses	10:07
7 	One Of Their Kind 	5:52
8 	Safe	7:28
9 	The Chanting 	8:07
10 	Made Again	6:30
11 	Cages Of The Mind III 	5:19
12 	I Will Be There	2:43
+
13 	The Winner Takes It All (Previously Unreleased) 	9:41

Robert Amirian - acoustic guitar, back vocal, vocal
Mirosław Gil - acoustic guitar, guitar
Krzysztof Palczewski - keyboards
Wojciech Szadkowski - acoustic guitar, grums
Piotr Witkowski - bass guitar
+
Krzysztof Garbaliński - guitar (12)
Kamila Kamińska - backing vocal 6,8)
Krzysztof Garbaliński - acoustic guitar (12)

 

W zamyśle Wojtka Szadkowskiego miał to być album innego zespołu. W przewrotnej wyobraźni lidera zespołu narodził się pomysł, by członkowie Collage wydali ten materiał pod innym szyldem. Z różnych powodów później postanowiono jednak, by „Safe” ujrzał światło dzienne jako album firmowany nazwą „Collage”. Pod wieloma względami jest on jakby kontynuacją pomysłów zamieszczonych na poprzedniej płycie. Tak jakby „Safe” był młodszym bratem „Moonshine”. Trochę spokojniejszym, bardziej zadumanym i kto wie czy nie jeszcze bardziej dojrzałym. A przy okazji, jak na razie, niestety ostatnim dziełem w dorobku zespołu. Chociaż w chwili wydania tego albumu nic na to nie wskazywało. Wręcz przeciwnie, po tak doskonałych utworach, jak „Eight Kisses” (fenomenalna, niekończąca się gitarowa solówka w wykonaniu Gila), „One Of Their Kind”, czy „This Time” mieliśmy prawo oczekiwać ciągu dalszego. Póki co, nie doszło do tego, choć Szadkowski w różnych wywiadach nigdy nie wykluczał możliwie szybkiej reaktywacji działalności grupy Collage. Czyżby te kompaktowe reedycje miały być przygotowaniem gruntu pod wielki powrót zespołu?... ---Artur Chachlowski, mlwz.pl

 

I remember reading an interview with Collage members after the success of "Moonshine", and the gist of the communication was that the band had finally, after close to a decade, produced an album that they intended all along. Moreover, they also felt they now had the pieces in place to move onward and upward. Unfortunately, this potential energy was never harnessed, and in fact one might wonder if the band was already splintering at the time of the followup "Safe". Apparently the group considered issuing it under a different name to reflect the departure in mood.

The album truly reflects its title, being very soft neo progressive rock of a type that rarely rocks the boat, let alone breaks boundaries or even perfects a sound that might have been. It would appear that Robert Amirian's greater songwriting involvement might be a factor in the extreme mellowness of "Safe". Certainly, take on its own this album is not without considerable inner beauty, but we expect so much more from Collage. Songs like "This Time", "Stranded", "Cages of the Mind" and "Chanting", are all decent on a low energy level but lack urgency or wow factor. "Made Again" and the title cut are similar but more melodic and emotional in a manner we expect from Collage. The two best songs by far appear back to back. "Eight Kisses" is a 10 minute tour de force in which Mirek Gil is unleashed for long, languid, breathtaking stretches in a way barely hinted at by the best work on "Moonshine", while "One of their Kind" is a musically upbeat but lyrically twisted look at isolation. It could have been a huge hit with a few tweaks.

The best material here is as good or better than anything Collage ever did, but too much of the rest (and in general that is too much of the album) is simply weak in spirit and unwilling to risk anything. Still, too much class oozes even from the also-rans on "Safe" to make it possible to award less than 3 stars for Collage's last effort. ---kenethlevine, progarchives.com

download (mp3 @320 kbs):

yandex mediafire ulozto gett bayfiles

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Collage Fri, 11 Oct 2019 14:35:46 +0000