Polish Music The best music site on the web there is where you can read about and listen to blues, jazz, classical music and much more. This is your ultimate music resource. Tons of albums can be found within. http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320.html Fri, 19 Apr 2024 01:38:27 +0000 Joomla! 1.5 - Open Source Content Management en-gb Artrosis - Imago (2011) http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/20431-artrosis-imago-2011.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/20431-artrosis-imago-2011.html Artrosis - Imago (2011)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. Arche - 01:29
02. Nie tamta już - 03:46
03. Za wszystko - nic - 06:25
04. Już tylko śnij - 04:46
05. Moje niebo - 04:23
06. Chcę znów tam być - 05:37
07. Imago - 05:48
08. Doskonała - 0 5:54
09. Tysiąc prawd - 04:32
10. Fatalne przeznaczenie - 05:39
11. Panta Rhei - 06:48

Artur Tabor - guitar
Maciej Niedzielski - keyboards
Medeah - vocal, keyboards
+
Iga Stupkiewicz - vocals (Track 11)

 

Po rockowym i zdecydowanie bardziej gitarowym "Con Trust", znów nastał czas na gotyk i elektronikę. Powrót do Artrosis kompozytora i klawiszowca Macieja Niedzielskiego można zauważyć już od pierwszego na "Imago" instrumentalnego "Arche". A potem nastaje już ten typowy klimat i za sprawą melodii zgłębiamy zimne, nieco industrialne przestrzenie, popadamy w oniryczny stan, dryfujemy pomiędzy jawą i snem i unosimy się w bezkresnym niebycie.

"Imago" to płyta ciekawa, bo bardzo różnorodna, Nie jest to składanka nijakich, podobnie brzmiących utworów, skomponowanych na jedną nutę - każda piosenka tutaj to odrębny twór, misterne dzieło, intrygująca melodia, rytm i słowa.

Singlowy utwór "Nie tamta już" zaczyna się energicznie i kończy urywanym elektronicznym motywem. Złowieszczy ton i wpadający w ucho tekst sprawiają, że to materiał na koncertowy hit. "Za wszystko nic" przenosi nas już w nieco bardziej mroczne odosobnienie. Zza klawiszy wyłania się intrygująca solówka gitarowa, głos Medeah przybiera niepokojący ton, a całość przenika każdą cząstkę naszej duszy. Potem następuje ukojenie za sprawą "Już tylko śnij" i popadamy w odurzenie za sprawą płynnie prowadzonego wokalu i świetnej elektroniki. To ballada, która ma szansę stać się drugą "Szmaragdową nocą". "Moje niebo" to studium klawiszy i pięknych wokali, które z początku łagodne, nabierają lekko rockowego charakteru - i do tego ten zakręcony koniec, tak charakterystyczny dla kompozycji Niedzielskiego, przywołuje na myśl płyty "Fetish" i "Melange". Potem na pierwsze miejsce znów wysuwa się elektronika i następuje lekkie ożywienie za sprawą "Chcę znów tam być", które zostało oparte na zdecydowanych, pulsujących bitach. Tytułowy utwór "Imago" to otchłań niepokojących wokaliz i kolejny przykład świetnego instrumentarium. "Imago" nie wpada w ucho, lecz wciąga nas w mroczną otchłań i intryguje z każdym przesłuchaniem coraz bardziej. Najsłabszy punkt tego albumu to jak dla mnie "Tysiąc prawd", gdyż jest jakoś mało przekonujący i wręcz popowy. Wygładzone brzmienie słabo koresponduje z innymi utworami. Zbyt łagodnie staje się również za sprawą "Fatalnego przeznaczenia". Ale potem słyszymy "Panta rhei" i dziecięcy głosik jak z za światów - to godny uwagi eksperyment. Znów mamy do czynienia z odrealnieniem, pojawia się świat tajemniczych dźwięków.

Podsumowując: "Imago" to udany powrót do gotyckich klimatów, dużo świeżości i nowych rozwiązań. Jest to płyta, która potrafi stworzyć nastrój. Może przydałoby się nieco mniej lukru, więcej industrialnych dźwięków i intrygującego electro? Ale ostatecznie jest i tak o niebo lepiej niż na "Con Trust", który w moim prywatnym odczuciu przeszedł jakoś bez echa. --- Natalia Sławińska

 

On Imago album Artrosis returned on the path of dark electronics supported by climatic guitar. Imago was the album that perfectly matches the specific wording of albums Fetish and Melange. Strong entry in electronics, back to the drum machine were its most characteristic features. However, there are also typically lighter songs on the album, because like on Con Trust, many of the songs is by Medeah, which created a more melodic and catchy part of Imago. --- artrosis.pl

download (mp3 @320 kbs):

yandex 4shared mega mediafire zalivalka cloudmailru uplea ge.tt

 

back

 

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Artrosis Fri, 30 Sep 2016 12:27:22 +0000
Artrosis - Koncert W Trojce (Live) [2001] http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/12834-artrosis-koncert-w-trojce-live-2001.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/12834-artrosis-koncert-w-trojce-live-2001.html Artrosis - Koncert W Trojce (Live) [2001]

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


1."Prośba" – 5:36
2."Taniec" – 3:47
3."Ukryty wymiar" – 9:21
4."Nie Ma Nic" – 6:07
5."Szmaragdowa noc" – 2:53
6."W górę" – 4:56
7."Pośród kwiatów i cieni" – 5:18
8."A ja" – 4:30
9."Nieprawdziwa historia I" – 3:21

Grali:
    Magdalena Stupkiewicz – śpiew
    Rafał Grunt – gitara
    Maciej Niedzielski – instrumenty klawiszowe
    Marcin Pendowski – gitara basowa

 

Od czasu wydania debiutanckiej płyty "Ukryty Wymiar", kariera Artrosis nabrała rozpędu. Nic w tym dziwnego - zespół ma swoją charyzmę i potrafi to wykorzystać. Po udanej płycie "Pośród kwiatów i cieni" grupa zagrała trasę u boku Anathemy, pojawiła się na festiwalach w Bolkowie i czeskim Trincu, zagrała też koncert w Trójkowym Studiu im Agnieszki Osieckiej. Płyta "Live w Trójce" stanowi wierny zapis tego koncertu, a tym samym prezentuje prawdziwe oblicze zespołu. Niestety to, że materiał jest surowy, pozbawiony studyjnych obróbek ma swoje zalety, jak i wady - w rozpoczynających płytę "Prośbie" i "Tańcu" słychać, że Medeah walczy z tremą, na szczęście jednak, ostatecznie wychodzi z tej walki zwycięsko. Już trzeci numer, kultowy "Ukryty Wymiar" pokazuje Artrosis z jak najlepszej strony - pojawia się ta magia, tak bardzo potrzebna na koncertach.

I szkoda tylko, że publiczność na całej płycie zachowuje się dość asekuracyjnie - gdyby było inaczej ten występ mógł zabrzmieć wręcz fantastycznie - być może dlatego brakuje tu jakiejś ciągłości, tej atmosfery, która powinna być wyczuwalna na takich koncertowych wydawnictwach. Fanom Artrosis na pewno nie przeszkodzi to zachwycić się tą płytą, tym bardziej, że to prawdziwe "greatest hits" na żywo, innym słuchaczom proponuję natomiast poczekać na nową studyjną płytę zespołu, która pojawi się już niebawem. ---Darek Świtała, muzyka.onet.pl

download: uploaded anonfiles yandex 4shared solidfiles mediafire mega gett filecloudio

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluesever) Artrosis Tue, 18 Sep 2012 16:26:36 +0000
Artrosis - Odi Et Amo (2015) http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/18579-artrosis-odi-et-amo-2015.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/18579-artrosis-odi-et-amo-2015.html Artrosis - Odi Et Amo (2015)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01. Sabat
02. Nasze requiem
03. Odium
04. Nie zostało nic
05. Za późno by śnić
06. Odi Et Amo
07. W imię nocy
08. Błądzić ludzka rzecz
09. Laudanum

Medeah – vocals, keyboards
Maciej Niedzielski – keyboards
Grzegorz "Gregor" Piotrowski - guitars 

 

Choć pogłoski o nowej płycie pojawiały się od dawna, na koncertach słuchać było zrobione utwory - zespół kazał dość długo czekać na nowy album. No ale już jest - Odi Et Amo czyli "kocham i nienawidzę".

Jakiś czas temu pojawł się teaser płyty. Można powiedzieć że to płyta w pigułę choć najlepsze partie wg mnie pozostały w ukryciu. Ostatecznie na płycie nie znajdzie się też utwór którego fragment zaczyna się od 58 sek. Podobny los spotkał wiele utworów które już były zrobione ale po nabraniu charakteru albumu zostały usunięte. Po prostu nie pasowały do całości. Nie ma na niej również coveru Depeche Mode który jakiś czas temu został udostępniony.

Płytę promuje tytułowy Odi Et Amo. Można powiedzieć taki "gotycki klasyk" który po mrocznym Imago wydaje się dość prosty. Choć całość płyty pływa trochę po różnych gatunkach muzycznych to na pewno jest to jakiś punkt równowagi i reprezentacyjny dla całego albumu. Na pewno gitara idzie do do przodu i dostaje mięsa :). Na pewno fani tęskniący za Ukrytym Wymiarem będą w końcu usatysfakcjonowaniu bo nie sposób się oprzeć wrażeniu, że stylistycznie jest on powiązany z pierwszymi albumami. --- artrosis.pl

download (mp3 @320 kbs):

uploaded yandex 4shared mega mediafire zalivalka cloudmailru oboom uplea

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Artrosis Mon, 12 Oct 2015 15:43:04 +0000
Artrosis - W Imię Nocy (1998) http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/8235-artrosis-w-imi-nocy-1998.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/8235-artrosis-w-imi-nocy-1998.html Artrosis - W Imię Nocy (1998)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01 - Ukryty wymiar
02 - (
03 - Na wieki wieków
04 - Hipnoza
05 - W góre
06 - Nie ma nic
07 - Crazy play
08 - (
09 - Prośba
10 - Do zła play

Skład:
Medeah – voc,
Maciej Niedzielski - keyb, prog,
Krzysztof Białas - guit.

 

Bardzo podobała mi się pierwsza płyta Artrosis więc do drugiej podeszłem z dużą nadzieją. Przez pierwsze kilka dni przesłuchałem ją chyba 6 razy więc świadczy to o tym że "siadla". Po pierwszym przesłuchaniu niewiele utkwiło (może utwór "W Góre" i rozbudowany "Ukryty Wymiar" - brawo za te prawie 9 minut).Płyta może nie zawiera takich "chwytliwych" numerów jak niektóre z "Ukrytego Wymiaru". Poza tym rzuca sie jeszcze bardziej "metalowe" brzmienie gitary ktora jest bardzo (za bardzo?) wybita do przodu więc perkusja (może słusznie) jest schowana (przynajmniej automat nie drażni).Wokal podobnie jest nieco bardziej schowany i bardzo "spogłosowany", co niektórym może przeszkadzać ale myślę że konsekwentnie zastosowany na całej płycie tworzy jej pewien styl. I to były wrażenia po pierwszym przesłuchaniu. Później były następne i dopiero wtedy rozsmakowałem się w płycie. Płyta IMO jest lepsza od pierwszej - bardziej spójna,uporządkowana ale zarazem zróżnicowana. No i ważne - posiada "klimat", cokolwiek to oznacza :-). Co do ulubionych, wróżniających się dla mnie fragmentów - na pewno utwór "Ukryty Wymiar" - zawsze ceniłem rozbudowane numery. Bardzo oddziaływuje na moją wyobraźnię utwór "Nie ma nic" - w zasadzie w pewien sposób monotonny - dość dołujący - wywołuje we mnie niesamowity klimat i wręcz przywołuje pewne obrazy.

Inny od reszty jest także utwór "Crazy" - z "beztekstową" wokalizą w stylu Lisy Gerrard (Dead Can Dance). No i jeszcze może przemująca melodyka wokalu w "Prośbie". Co do pozostałych plusów - dodatkowe materiały "multimedialne" na płycie (choć może nie jestem do końca nimi usatysfakcjonowany) i bardzo ładny sposób wydania płyty CD. Z minusów , to osobiście oczekuję czegoś innego od solówek gitarowych (absolutnie nie chodzi o jakieś "wymiatanie"), moze troszeczkę więcej emocji. Ale może zespół miał założenie takie jak wyszło. Teksty tym razem wszystkie autorstwa Medeah, jednak nie wypowiem się na ich temat, gdyż nie byłem nigdy mocny w ocenie liryki. Podsumowując jeżeli ktoś lubił Artrosis z pierwszej płyty, to myslę że druga się także spodoba, jeżeli nie lubił to jest pewna szansa ze się przekona, aczkolwiek IMHO raczej niewielka. ---Robert Kolud, artrock.pl

download: uploaded anonfiles yandex gett 4shared solidfiles mediafire mega filecloudio

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Artrosis Fri, 18 Feb 2011 09:42:24 +0000
Artrosis ‎– Melange (2002) [English Version] http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/23467-artrosis--melange-2002-english-version.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/23467-artrosis--melange-2002-english-version.html Artrosis ‎– Melange (2002) [English Version]

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


1 	In A Daze 	4:52
2 	In Low Spirits 	4:47
3 	Was It Meant To Be Like That? 	5:46
4 	Melange 	4:53
5 	Tone Of The Gloom 	4:23
6 	Somewhere Between 	3:26
7 	Stone Infatuated 	4:59
8 	Angemel 	0:58
9 	A Leaden Sky 	4:40
10 	A Yen 	3:39
+
11 	Impre Sjon 	3:49

Bass - Maciej Pendowski
Guitar – Rafał "Grunthell" Grunt
Keyboards – Maciej Niedzielski
Vocals – Medeah 

 

My first encounter with this band from Poland was with "In Nomine Noctis" an early work of them, I really liked the little I listened, because it was a friend's Cd. So I received "Melange", their latest work, and let me tell you when I pressed the Play button on my record player, and the electronic sounds begun, I thought that I putted the wrong Cd in my player… I checked out the Cd and it said Artrosis - Melange ! ah? Ok. I listened again to track one "In a Daze", it reminded me of a lame 80´s pop song. Let's skip to the next song, "In Low Spirits" things are getting better here, now I appreciate the Melancholic vocals of Medeah, but still doesn't grab my attention.

The whole record is filled with electronic drumbeats and industrial sounds, and some gothic rock here and there. The high point of this Cd the female vocals, really melancholic and sorrowful. Don't get me wrong the Cd isn't bad, but I can't find the harmony between the industrial and the gothic parts.

Although some songs are really good, like "Was It Meant To Be Like This" and "Somewhere Between", the whole "dark danceable" vibe of the rest of the Cd doesn't grabs me.

If you like gothic rock with Electronic soundscapes and haunting female vocals, try this one, but if you're looking for some high quality gothic metal, search for the band's early material. ---Undercraft, metalstorm.net

download (mp3 @320 kbs):

yandex mediafire uloz.to gett

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Artrosis Thu, 10 May 2018 12:58:59 +0000
Artrosis – Con Trust (2006) http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/8380-artrosis-con-trust-2006.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/8380-artrosis-con-trust-2006.html Artrosis – Con Trust (2006)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01 - Tym dla mnie jest
02 - Nie chce nigdy czuć jak ty
03 - W półśnie
04 - Był jak diamanet
05 - Cały obcy mi
06 - Nie oceniaj
07 - Tak było, jest i będzie
08 - Con trust play
09 - Wiesz tylko ty i on I
10 - Wiesz tylko ty i on II play

Skład:
Medeah - wokal;
Łukasz "Migdał" Migdalski - instrumenty klawiszowe;
Remo - gitara basowa;
Krystian "MacKozer" - gitara;
Konrad Biczak - instrumenty perkusyjne

 

Kapele dzielę na te, które wolę słuchać na płytach, na te, które wolę oglądać na koncercie raz na jakiś czas, na takie, które uwielbiam w obydwu wersjach oraz na resztę, której w żadnej nie zdzierżę. Nasze krajowe produkty spod znaku gotyku zaliczam przede wszystkim do tej drugiej kategorii, mało które lubię w wersji trzeciej, w pierwszej nie ma żadnej, kilka (mniejsza o to, które) zaliczam do czwartej. Zielonogórskie Artrosis znalazło się w moi osobistym rankingu w grupie drugiej, bo słuchając ich płyt chwilami mam ochotę walić głową o ścianę. Tak przynajmniej było do tej pory. Znając twórczość Artrosis, po Con Trust nie spodziewałam się zbyt wiele, zwłaszcza po czymś takim jak Melange. I tu spotkała mnie zaskakująca niespodzianka, gdyż zielonogórsko – łódzka formacja wydała dla odmiany niezły album. Widocznie napływ panów z Sacriversum dobrze podziałał na całokształt twórczości zespołu.

Całość zaczyna się nader zachęcają, nieco przytłumioną gitarą, zapowiadając utwór raczej delikatny, w czym słuchacza może utwierdzić delikatny wokal Magdy. Jednak gdy przechodzi do refrenu, następuje pełne zaskoczenie. Oto jedna z naszych czołowych gotyckich dam totalnie zmienia stylistykę udowadniając, że jest całkiem niezłą wokalistką rockową, w stylistyce delikatniejszej Agnieszki Chylińskiej. Odrobina gotyckich zaśpiewów również się pojawia, jednak nie są one bardzo bolesne. Energiczny i żywiołowy, choć nieco smutny Nie Chcę Nigdy Czuć Jak Ty, to kolejny rockowy kawałek z dobrą, mocną gitarą, choć pojawiają się w nim też łagodniejsze fragmenty. Jednak, na szczęście, nie ma w nich niczego z artrosisowego gotyku, stanowi tylko kontrast dla mocnej, chwilami nawet podchodzącej pod metal, całości. Elektroniczno – gitarowe wejście do W Półśnie jest tylko wstępem do delikatnego utworu o tematyce miłosnej. Kawałek jest bardzo łagodny i spokojny, bez wahania można go puścić jako tło muzyczne do spotkania sam na sam z druga połówką. Medeah dla odmiany śpiewa czystko, bez rockowego brudu, ale unika również wokaliz. W opowiadającym o utraconej miłości kawałku Był Jak Diament dosłuchać się można korzeni Artrosis: znanego choćby z Ukrytego Wymiaru wokalu (zaśpiewy, oj zaśpiewy...) i odrobiny przestrzenności, choć gitary są o wiele mocniejsze, a Migdał rzadko kiedy wygrywa chwytliwe melodyjki. Nastrojowo jest to bardzo smutna kompozycja, przekazująca uczucia kobiety, która straciła ukochanego człowieka. Tekst trąci, co prawda, delikatnie przesadzonym romatyzmem, ale podejrzewam, że rzesze mrocznych gotek będą oczarowane. W Cały Obcy Mi fajnie przesterowano wokal, przez co jest on nieco przytłumiony, dzięki czemu utwór zyskał na oryginalności w obliczu całego albumu. Ogólnie nie jest to ani muzycznie, ani tekstowo doskonały kawałek, mieści się w granicach przyzwoitości. W porównaniu z większością kompozycji wypada bardzo łagodnie, żeby nie rzec: blado. Lekki niesmak wetuje następujący po nim Nie Oceniaj. Zwariowana rockowa muzyka jest podstawą do rozrywkowego tematu, którym jest...hm...miłość bez zobowiązań. Generalnie kawałek jest dość porządny, ma tylko dwie bolączki: momentami przy słuchaniu mam wrażenie, że Medeah znowu zaczyna naśladować Anję Orthodox w zaśpiewach, oraz rzucające się w uszy elektroniczne efekty tak zwanego plumkania. Tak Było, Jest i Będzie to kolejny muzycznie dość mocny utwór z fajnymi gitarami i nieźle brzmiącymi klawiszami w tle. Może nie jest rytmicznie tak zwariowany, jak jego poprzednik, ale też można się przy nim złapać na machaniu głową. To kolejny z cyklu opowiadających o miłości kompozycji na tej płycie. Tytuły Con Trust brzmi nieco inaczej. Jest łagodniej, więcej słychać tutaj elektroniki. Słowa zaś to wyliczanka kontrastujących ze sobą pojęć, które Magda po prostu melorecytuje, z rzadka pojawia się nucenie, do tego jest one dodane w tle, więc nie rzuca się tak bardzo w uszy. Jednakowoż muzycznie w porównaniu z całym albumem Con Trust nieco się gryzie. Na sam koniec pojawia się dwuczęściowa, spokojna kompozycja Wiesz Tylko Ty i On. Muzycznie pasuje do całej płyty idealnie, są i owe mocne gitary (wyraźniejsze w drugiej części), i delikatne klawisze, ale w tym wypadku to nie muzyka jest najważniejsza, lecz opowiedziana historia od lat krzywdzonej dziewczyny, która w końcu nie wytrzymała ciągłego molestowania i popełniła samobójstwo. Wielki plus dla Artrosis, że zostawiają fanów z problemem, nad którym trzeba się zastanowić. Kto wie, czy córeczka naszej rozwiedzionej sąsiadki nie jest w takiej samej sytuacji, jak bohaterka Wiesz Tylko... Te dwa utwory, które należy traktować jako całość, mają najsilniejszy przekaz emocjonalny ze z wszystkich utworów Artrosis na tej płycie. Słychać tutaj ból i gniew, rozpacz i smutek. Krótko mówiąc: kawał niezłej roboty.

Choć nie pozbawiony drobnych wad, Con Trust jest, moim zdaniem, najlepszym muzycznie albumem Artrosis (no, może ortodoksyjni goci mieliby inne zdanie), bardziej rockowym, by nie przesadzić, określając go metalowym, z elementami elektroniki. Medeah pokazała inne oblicze swojego śpiewu, co dowodzi, że stać ją i cała kapelę na otwartość stylistyczną w całej twórczości zespołu. Usterki słychać tylko wtedy, gdy pojawiają się upiorne, gotyckie pienia (na szczęście dozowane są dość oszczędnie, więc można je jeszcze przeboleć), oraz niekiedy w nadmiarze owej elektroniki, brzmiącej niekiedy jak zwykle plim – plam – plum, względnie jak krople wody spadające z prania do pełnej wanny. –Floe

 

Takiej płyty w karierze Artrosis jeszcze nie było. Po gruntownych przetasowaniach personalnych (z pierwotnego składu została tylko Medeah) zespół zmienił również swoją muzykę. Artrosis kojarzony najczęściej z gotykiem nagrał świetny rockowy album z intrygującym mrocznym (ale nie gotyckim) klimatem. Główną rolę na Con Trust gra Medeah. Jedno jest pewne, ona również wraz z ogólną koncepcją zaczęła się rozwijać. Na nowej płycie znajdziemy oczywiście jej "flagowe" wokale ale spotkamy też prawdziwie drapieżne momenty, których wcześniej raczej Artrosis nie wykorzystywał. Dużo na Con Trust gitar oraz dynamicznej sekcji rytmicznej, mniej za to klawiszy, które zostały sprowadzone tylko i wyłącznie do generowania tła. Sztuka Róż wraz z najnowszym albumem zrobiła potężny krok do przodu w swojej karierze, już wiadomo, że ukaże się też wersja anglojęzyczna opisywanego tu albumu co miejmy nadzieję pomoże Artrosis zaistnieć poza granicami naszego kraju. Warto zwrócić na ten krążek uwagę. Choć zawsze Artrosis był dla mnie zespołem pozostającym w cieniu Moonlight to teraz grają już w tej samej lidze. Świetna płyta, jak na razie jedna z najlepszych polskich produkcji A.D. 2006. -- Dominik [Nehamod]

download: uploaded anonfiles yandex 4shared solidfiles mediafire mega filecloudio

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Artrosis Sat, 26 Feb 2011 19:32:47 +0000
Artrosis – Fetish (2000) http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/8291-artrosis-fetish-2000.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/8291-artrosis-fetish-2000.html Artrosis – Fetish (2000)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01 - Fetish play
02 - Druga twarz
03 - Zniewolona myśl
04 - Prawda
05 - Samuel
06 - Zatruta
07 - Zanim wstanie świt
08 - Cosmos
09 - Ostatni raz play
10 - Mur
11 - Suita
12 – 010101110101

Muzycy:
* Magdalena "Medeah" Stupkiewicz-Dobosz – śpiew, słowa
* Maciej Niedzielski – instrumenty klawiszowe, programowanie perkusji, produkcja muzyczna, muzyka
* Rafał "Grunthell" Grunt – gitara elektryczna
* Marcin Pendowski – gitara basowa
* Piotr Bańka - realizacja dźwięku, produkcja muzyczna
* Jarosław Kubicki - okładka, oprawa graficzna

 

Po fantastycznym "Pośród Kwiatów i Cieni" można było poważnie zastanawiać się nad tym, czy Artrosis będzie jeszcze w stanie stworzyć coś równie przejmującego i udanego. Mówi się wszak, że Absolutu dotyka się tylko raz, potem można już tylko wytwarzać magiczną, uzupełniającą aurę wokół niego. Czy jednak kraina "Kwiatów i Cieni" faktycznie była tym punktem kulminacyjnym w dyskografii tej zielonogórskiej formacji? Teraz, gdy pojawił się nowy album, cała ta teoria straciła swą moc, cały swój sens...

Można było spodziewać się, że Sztuka Róż ponownie złowi w swą dźwiękową sieć wrażliwe dusze, które nie mogą przejść obojętnie obok piękna, pasji i mroku. Można było w ciemno powiedzieć, że ponownie trudno będzie zapanować nad emocjami, które będą wyłaniać się podczas poznawania muzycznych przestrzeni. Ale czy można było przewidzieć kierunek, w jakim pójdzie zespół? Artrosis bowiem, choć na pewno zdaje sobie sprawę z dobrego przyjęcia swych poprzednich dzieł, nie powielił pomysłów zawartych na "Pośród Kwiatów i Cieni". Oczywiście klimat nie pozostawia złudzeń - wiadomo od razu, że taka aurę jest w stanie wyczarować tylko jeden zespół. Zmiany dotyczą warstwy dźwiękowej, proporcji w używaniu poszczególnych instrumentów. Na "Fetish" bowiem bardzo ważną rolę odgrywa to, co spędza sen z powiek wielu miłośnikom tradycyjnego gitarowego grania... elektronika. Przyznam, że jako niepoprawna wielbicielka poprzednich płyt po pierwszym "przemaglowaniu" "Fetisha" byłam nieco zdezorientowana i co tu dużo mówić - także rozczarowana jego zawartością. Jednak kolejne chwile spędzone przy tej płycie bezpowrotnie wciągnęły mnie w jej natchnione piękno, w jej różnorodne emocje i uczucia. Mimo zmian to wciąż Artrosis - tak swobodnie kreujący magiczny klimat, tak urzekający, sprawiający, że kolejny raz czuję się gorące wypieki i przepływ dreszczy na skórze. Tym razem na pierwszy plan wysuwają się klawisze, sample i jakby mechaniczny (lecz doskonale komponujący się z całością) automat perkusyjny. Gitara jednak nie jest tłem - pełni jednak inną rolę, często chowa się pod warstwą elektronicznych pejzaży. Trudno teraz zamykać grupę w szufladzie gotycko-metalowej. Niewątpliwie brzmienie nie jest już tak ciężkie jak w przeszłości, jednak nie oznacza to, że "Fetish" należy do płyt łatwych, szybko wpadających w ucho. Wręcz przeciwnie - im częściej się go słucha, tym bardziej dochodzi się do wniosku, że jest to najtrudniejszy w odbiorze, jednocześnie najbardziej przemyślany i dopracowany materiał (na oddzielną uwagę zasługuje fantastyczne brzmienie). Kompozycje są niezwykle zróżnicowane - jest tu miejsce na delikatny, okraszony symfonicznym wstępem przebój, nawiązujący do poprzedniego albumu ("Prawda"), na pełne mrocznego piękna dramatyczne akty ("Samuel", "Fetish"), na suitę pełną erotyzmu i namiętności z pełnymi romantyzmu gitarowymi solówkami ("Zanim Wstanie Świt"), na ciężki niemal rammsteinowy walec ("Ostatni Raz"), na przewspaniały gotycko-zimnofalowy przebój ("Zatruta"). Największą niespodzianką jednak niewątpliwie jest wręcz industrialna "Zniewolona Myśl" (ten niesamowity "mechaniczny chłód") i "Druga Twarz" z nietypowymi, demonicznymi wokalami. Zresztą Medeah zadziwia tu nieraz swoimi nie eksponowanymi dotąd możliwościami. Zresztą nie tylko ona - na "Fetish" każdy instrument prezentuje jakby swoje drugie oblicze, zachowując przy tym specyficzne brzmienie, znane z poprzednich płyt. Trudno znaleźć obecnie odpowiednią etykietkę dla Artrosis. Bo ta płyta jest niczym uśpiony, lecz wciąż aktywny wulkan - raz po raz eksploduje nowymi emocjami i barwami. Czy jest to gotyk...? Pewnie ta etykietka będzie przyklejana grupie najczęściej. Jednak przemierzając fetyszystowską krainę dźwięków nie sposób nie dostrzec pierwiastków metalu, art rocka, industrialu, elektroniki (przede wszystkim), a nawet zimnofalowej tradycji lat osiemdziesiątych (początek "Zatrutej" przypomina nieco "Siamese Twins" The Cure). Zresztą nie bez powodu chyba znalazł się tutaj cover Pornografii ("Mur") jakby nie patrzył legendy polskiej sceny gotycko-zimnofalowej. Wszystkie te elementy wspaniele do siebie pasują, tworzą magiczną, nigdzie indziej nie spotykaną układankę emocji i uczuć. Zlepek poetyckiego, natchnionego piękna z barwami mroku i nocy.

Czy "Fetish" będzie zbyt trudny do zaakceptowania dla dotychczasowych wielbicieli grupy? A może podświadomie czekali oni na dźwiękowe odświeżenie dobrze znanych patentów? Czas pokaże. Jedno jest pewne już w tej chwili - Artrosis kolejny raz stworzył genialne dzieło, które nie pozwala trzymać emocji na dystans, pełne marzeń, piękna, pasji, uduchowienia, a jednocześnie różnorodnych pomysłów. Pewne jest też to, że kraina Kwiatów i Cieni wcale nie była dla grupy Absolutem... ---Margaret, rockmetal.pl

download (mp3 @320 kbs):

yandex mediafire uloz.to gett

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Artrosis Wed, 23 Feb 2011 09:25:42 +0000
Artrosis – Melange (2002) http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/8364-artrosis-melange-2002.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/8364-artrosis-melange-2002.html Artrosis – Melange (2002)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01 - Kolej Rzeczy
02 - Bez Złudzeń
03 - Mało Słów
04 - Melange play
05 - Codzienność
06 - Gdzieś Pomiedzy play
07 - Twoja Otchłan
08 - Angemel
09 - Wiem
10 - Spełnione Dni
11 - Impre Sjon Bonus

Muzycy:
Medeah - wokal
Maciej Niedzielski - instrumenty klawiszowe
Rafał "Grunthell" Grunt – gitara
Marcin Pendowski – gitara basowa.

 

Melange - piąty album studyjny polskiej grupy muzycznej Artrosis. Wydawnictwo ukazało się 4 listopada 2002 roku nakładem wytwórni muzycznej Metal Mind Productions. "Melange" to jak dotąd najbardziej elektroniczne wcielenie Artrosis. Płyta została nagrana jeszcze z klawiszowcem Maćkiem Niedzielskim, który pozostawił na niej dużo industrialnego hałasu i charakterystycznych instrumentalnych wstawek. Wszystko na tej płycie się rozmywa, nic tu nie jest spójne, harmonijne i miłe dla ucha. Przynajmniej po pierwszym przesłuchaniu... I chyba właśnie o to chodzi. Artrosis nie nagrał tym razem płyty łatwej w odbiorze, nie powielił sprawdzonych schematów, lecz udał się w mroczne i oniryczne rejony. Odszedł nieco od melodyczności i postawił na siłę ekspresji. Utwory nie zapadają tak łatwo w pamięć, jak na poprzednich płytach. Poza "Kolej Rzeczy?" i "Codzienność" próżno tu szukać chwytliwych melodii, przy których można spokojnie odpłynąć.

"Melange" to taka swoista "mieszanina" niepowtarzalnych i charakterystycznych brzmień, które przyprawiają o odczucie odrealniena i wciągają w swój wewnętrzny świat. Mroczne i niepokojące dźwięki próbują wydostać się gdzieś z oddali i "omamić" słuchacza. Jak dołożymy do tego jeszcze wielowymiarowy wokal Medeah, to uzyskujemy efekt bardzo zadowolający. Medeah nie opiera się na jednej konwencji śpiewania, ale używa swojego cudownego głosu w bardzo różnorodny sposób. Chwilami jest bardziej rockowo i drapieżnie, w innych miejscach znów onirycznie i hipnotyzująco. Nie jest patetycznie, słodkawo i symfonicznie - jak na pierwszych płytach zespołu, ale widocznie taka "kolej rzeczy", że Artrosis cały czas poszukuje swojej drogi i nie pozwala nam przyzwyczaić się do jednej konwencji. I właśnie ta różnorodność i to połączenie gotyckich, rockowych i eletronicznych brzmień sprawia, że o "Melange" trudno zapomnieć. ---darkplanet

download (mp3 @192 kbs):

yandex mediafire uloz.to gett

 

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Artrosis Fri, 25 Feb 2011 09:10:57 +0000
Artrosis – Pośród Kwiatów i Cieni (1999) http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/8281-artrosis-posrsd-kwiatsw-i-cieni-1999.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/8281-artrosis-posrsd-kwiatsw-i-cieni-1999.html Artrosis – Pośród Kwiatów i Cieni (1999)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01 - Nieprawdziwa historia cz. I
02 - Nieprawdziwa historia cz. II
03 - Biała karta play
04 - ♂
05 - A ja
06 - Morfeusz
07 - Pośród kwiatów i cieni play
08 - Kolejny rozdział
09 - ♀
10 - Dwie drogi
11 - My
12 – Omamiony

Muzycy:
Medea – wokal,
Rafał „Grunthell” Grunt – gitara,
Marcin Pendowski – gitara basowa,
Maciej Niedzielski – instrumenty klawiszowe.

 

Jeśli lubicie nastrój zadumy, marzycielstwa i onirycznej melancholii, muzyka Artrosis jest czymś, co może się Wam spodobać. Jest w niej ów specyficzny klimat i romantyzm, ociera się ona jednocześnie o sztukę i o kicz, tak charakterystyczny dla produkcji spod znaku średniowiecznych, strzelistych katedr. Fakt, nie każdemu musi się to podobać, ale to już tylko kwestia gustu.

Trzeci studyjny album, pod tytułem nie pozostawiającym wątpliwości co do tego, co można usłyszeć, jest niejako kontynuacją tego, co ekipa z Zielonej Góry pokazała na "Ukrytym wymiarze", choć są także pewne zmiany. I jest, co trzeba przyznać, nieco lepiej, przynajmniej pod względem brzmienia.

Znowu mamy do czynienia z tworem bardzo spójnym. Zastosowane na „Ukrytym wymiarze” rozwiązanie co do przejść między utworami sprawdziło się i tym razem. Kawałek przechodzi w następny bez zbędnych dysonansów, dzięki czemu ma się wrażenie jednolitej całości. W przypadku produkcji okołogotyckich jest to bardzo duży plus. Pod względem muzycznym również spisano się nie najgorzej. Melodie i riffy może nie są szczególnie skomplikowane, ale nader przyjemne, idealne do nucenia pod prysznicem. I, co jest cechą charakterystyczną nieco bardziej prostej muzyki, niektóre motywy silnie wkręcają się w głowę, jak na przykład motyw z utworu tytułowego, czy z „Białej karty”. Ot, sporo łatwo wpadających w ucho, ładnych melodii.

Brzmienie utworów jest bardzo czyste i harmonijne. Tym razem żaden z instrumentów nie jest przytłoczony, wszystko jest nieźle zgrane i na swoim miejscu. Przewodnią funkcję znowu pełnią klawisze. To one budują ten specyficzny klimat oniryzmu i melancholii, tak charakterystycznych dla muzyki Sztuki Róż. Miejscami brzmią one bardzo przestrzennie, choć niekiedy ich rozbudowane partie nieco przytłaczają utwory („My”, „Nieprawdziwa historia cz. I”, która mogłaby się spokojnie oprzeć na samej gitarze). Jednak, trzeba to przyznać, w większości przypadków są dobrze dopasowane („Biała karta”, „Pośród kwiatów i cieni”).

Zmiana gitarzysty wyszła muzyce na dobre. Tym razem instrument tan ma więcej do powiedzenia, jego partie są bogatsze, a riffy ostrzejsze. Muzyka dzięki temu brzmi mocniej, bardziej drapieżnie. Więcej jest tutaj w brzmieniu metalu, niż gotyku, w każdym razie w porównaniu z „Ukrytym wymiarem”. Gitara także ma swój udział w tworzeniu klimatu, niekiedy płacząc, niekiedy grzmiąc („A ja”, „Kolejny rozdział”). Sporo jest tutaj riffów mających swoje źródło w klasycznym heavy metalu („Kolejny rozdział”– bardzo fajna solówka, podobnie jak na początku „…”). Wokalnie także nastąpił postęp. Medeah zrezygnowała z zaśpiewów niskim głosem, i choć stosuje upiorne, closterkellerowe wokalizy, nie brzmią one już tak przerażająco. Śpiew jest niekiedy bardzo delikatny i aksamitny („Pośród kwiatów i cieni”, „Biała karta”, „Nieprawdziwa historia cz. I”), innym razem mocniejszy, bardziej dociśnięty („Morfeusz”, „Dwie drogi”). Niestety, Magda nie darowała sobie swojego wysokiego, jęcząco– wyjącego „nanainanana”, które niekiedy brzmi nieco śmiesznie i kaleczy utwór. Cóż, od początku była to cecha charakterystyczna wokalistki Artrosis…

Niestety, największą bolączką tej płyty są znowu teksty. Podchodzą one pod twórczość infantylnych, zakochanych gotek, względnie gotek z depresją. Ile można podkreślać to, że piołun jest gorzki, a człowiek jak biała karta? Niektóre metafory, jak dryfowanie w samotności, czy opadająca kurtyna teatru w ogóle do mnie nie trafiają. Jednym słowem: kicz wysokiej klasy. „Pośród kwiatów i cieni” to dowód na to, że grupa zrobiła od swojego debiutu spore postępy. Sprawnie wykorzystano to, co było dobre na „Ukrytym wymiarze”, dodano owe mocniejsze brzmienie gitar, ograniczono niskie wycie i od razu zrobiło się lepiej. Nowy album spokojnie można określić mianem gotyckiego metalu. Dobra rzecz dla romantyków i marzycieli wszelkiej maści. –Floe

download: uploaded anonfiles yandex 4shared solidfiles mediafire mega filecloudio divshare

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Artrosis Tue, 22 Feb 2011 09:36:32 +0000
Artrosis – Ukryty Wymiar (1997) http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/8218-artrosis-ukryty-wymiar-1997.html http://theblues-thatjazz.com/en/polish/2320-artrosis/8218-artrosis-ukryty-wymiar-1997.html Artrosis – Ukryty Wymiar (1997)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


01 - Lisa
02 - Czarno-Białe Sny
03 - Taniec play
04 - Nazgul
05 - Siódma Pieczęć
06 - Rzeka Istnień
07 - Żywiołom Spętanym
08 - Epitafium
09 - Góra przeznaczenia
10 - Szmaragdowa Noc play

Muzycy:
* Krzysztof "Chris" Białas – gitara
* Magdalena "Medeah" Dobosz – śpiew
* Maciej Niedzielski – instrumenty klawiszowe
Goście:
* Magdalena Stelmaszczyk – skrzypce
* Paweł Słoniowski – gitara basowa

 

Ten zespół stał się historią za życia. Wiele Zine'ów go opisywało, kaseta demo "Siódma pieczęć" podbijała serca fanów zaś występy koncertowe pozwalały na ożywienie mitu o tym najciekawszym zespole sceny Gotyckiej .. Piszę sceny gotyckiej, ponieważ członkowie zespou jak najbardziej są wielbicielami tejże muzyki - co zresztą się odbija na całokształcie .. Płyta " Ukryty wymiar" dzięki wytwórni Morbid Noizz pozwoliła zapoznać się z tą ciekawą grupą większej rzeszy słuchaczy . Znając zespół osobiście - od ostatniego festiwalu Castle Party III na zamku w Grodźcu i śledząc ich poczynania aż do wydania tego właśnie albumu dość ciężko będzie mi opisać moje zdanie - ale spróbuje: Płyta - wydana rewelacyjnie. Naprawdę duże brawa dla wytwórni. Klimatycznie utrzymana wkładka ze wspaniałymio zdjęciami zespołu. Ale skupmy się na zawartości krążka. Utwory zaaranżowane przez muzyczną cześć zespołu - tutaj brawa dla Macieja - nie pozwalają za bardzo na zaszufladkowanie . Słychać wyraźne wpływy Lacrimowy, Dead Can Dance czy innych zespołów tej sceny - jak również pewnego rodzaju eksperymenty - co stwarza muzykę ciekawą nie tylko dla wielbiciela mrocznego Rocka Gotyckiego. Nawet dusza bliższa Jesterowemu sercu zasłuchana w Collage'ach czy odwrotnie w The Gathering znajdzie coś co pozwoli mu bliżej zainteresować się tym zespołem. Baśniowa a zarazem mroczna muzyka dopełniana głosem Magdy , gdzie momentami słychać jej uwielbienie dla Anji Orthodox tudzież Lisy Gerard , te klimatyczne sola i riffy gitarowe w wykonaniu Krzyśka oraz gościnnie smyczki Magdy Stelmaszczyk w Szmaragdowej Nocy tworzą prawdziwie udany album, lirycznie wprowadzający nas w świat znany chociażby z Tolkiena i jego Władcy Pierścieni - melodyjny "Nazguls" czy Góra przeznaczenia.Jednak najmocniejszy punkt to muzyka prawie w całości skomponowana przez Macieja - te arcymistrzowskie aranżacje mające wiele z muzyki klasycznej oraz najlepszych dzieł rocka rozbudowane z symfonicznym rozmachem niczym art - rockowe perełki takich wspaniałości jak Lacrimosa, Camel czy King Crimson nie pozwalają do końca określić jaki styl gra Artrosis. Niezapomniane przeżycie po pierwszym przesłuchaniu Szmaragdowej Nocy czy nieobecnego na albumie Crazy pozwalają przypuszczać, że zespół stać na coś jeszcze bardziej monumentalnego - ta muzyka naprawdę potrafi wciągnąć! Nad treścią liryczną albumu czuwali razem Magda Dobosz oraz Jacek Stupkiewicz - w wyjątku utworu "Rzeka Istnienia" w całości recytowanym przez Macieja . Płyta w porównaniu do kasety demo jest nagrana rewelacyjnie - ale jednak zaskakuje brak "Spotkania" czy jednego z najlepszych utworów zespołu - "Crazy" - który wstrząsnął muzycznym podziemiem. Jednak płytę osądzając własnym zdaniem uważam za udaną - a zespół jako bezkonkurencyjny na tym art - rockowym pustkowiu zdominowanym przez komercję . Naprawdę zachęcam do sięgnięcia po tą wyjątkową pozycję - tymbardziej, że ostatnio zespół ma wysokie notowania oraz szykuje nam kolejną płytę - która - muszę przyznać będzie czymś jeszcze bardziej atrakcyjniejszym muzycznie niż "Ukryty wymiar" - a spodziewać się możemy jej na jesień 1998 !! Ocena płyty - 7 ( niestety - brak Crazy wpłynął na ocenę ) --- naczelny, artrock.pl

download: uploaded anonfiles yandex 4shared solidfiles mediafire mega gett filecloudio

back

]]>
administration@theblues-thatjazz.com (bluelover) Artrosis Wed, 16 Feb 2011 22:05:04 +0000