Strachy na Lachy - !TO! (2013)

User Rating: / 0
PoorBest 

Strachy na Lachy - !TO! (2013)

Image could not be displayed. Check browser for compatibility.


1."Mokotów"
2."Sympatyczny atrament"
3."Bankrut"
4."Gorsi"
5."I can't get no gratisfaction"
6."Bloody Poland"
7."Rumieniec"
8."Za stary na Courtney Love"
9."Dreadlock queen"
10."Żeby z Tobą być"

Grabaż – wokal
Lo – bas, wokal
Kozak – gitara, wokal
Maniek – gitara, wokale
Kuzyn – perkusja
+
Tom Horn – klawisze, wokal 
Arek Rejda – klawisze
Zdobysław Cezary Górski – klawisze, wokal
Zalef – klawisze
Agata Rożek, Beata Kubiak Asia Naranowicz – wokale
Chris Maliński – saksofon
Tomasz Brandenburger – trąbka
Igor Serwacki, Leszek Naranowicz, Bartosz „Herki” Jurga, Mirosław Nalepa, Łukasz Sokołowski, Przemysław Zdunek – wokale

 

Po "Dodekafonii", strachowym magnum opus, przyszła pora na album lekki, bezpośredni i pozbawiony koturnu. Starsi kibice grabażowej twórczości nieraz przypomną sobie o Pidżamie, ci młodsi dostaną sporo powodów do poskakania na koncertach.

Poza najbrzydszą okładką w historii zespołu, "!To!" ma do zaoferowania całkiem sporą talię brzmień. Reggae ("Mokotów"), surowy rock’n’roll ("Bloody Poland"), beatlesowskie harmonie ("Żeby z tobą być") czy nawet - pewne novum - dance punkowe pląsy ("Za stary na Courtney Love") i odrobina producenckich zabaw dźwiękiem ("Dreadlock Queen"). Nowym Strachom nie straszno jest zagrać ciężej i bardziej dynamicznie, niż kiedykolwiek, czego dowody dają w "Gorszych" oraz niezłym "Bankrut... bankrutowi", od którego wieje nowofalowym chłodem i dudni nisko strojonym basem.

Niektóre z premierowych piosenek nie gryzłyby się wcale z pidżamowymi szlagierami z epoki "Ulic jak stygmaty", gdyby nie ten miejskofolkowy sznyt, z jakim zostały wykonane. Czegokolwiek się bowiem nie tkną, SNL nie stracą tego łobuzerskiego uroku podwórkowej orkiestry, a w śpiewie Grabaża pozostanie bardowska artykulacja, nakazująca wyraźne cedzenie każdego słowa.

Lider sam chciał najwidoczniej upuścić nieco powietrza z balonu napompowanego przez "Dodekafonia", bo nowymi tekstami bierze (tymczasowy? permanentny?) rozwód z poezją. O ile nie śpiewa rzeczy zupełnie "wylajtowanych", jak wersy z "Mokotowa" o "czarnych kotach z plakatu", którym fajnie na słońcu albo nie ucieka się do sztubackich wyznań ("Żeby z tobą być / Być twą tapetą na pulpicie / Skoczę do wody z mostu w Pile / Na solo wyjdę z krokodylem" - Krzysztofie Grabowski, are you serious?), to okazuje się, że na wątrobie wciąż leży mu to samo.

Grabowskiego uwiera ciężki żywot w dziwnym kraju ("Bloody Poland" to jakby suplement do "Żyję w kraju"), skomputeryzowane przymuły z "generacji pic", którzy okazują się gorsi od swoich starych ("Gorsi", mogący też zwać się "Twoja generacja II") czy kultura anonimowego dopieprzania celebrytom w necie, choć poświęcony jej "I Can’t Get No Gratisfaction" osłabia pierwszej wody częstochowszczyzną ("Ten co śpiewa w Happysadzie się porzygał na estradzie" - litości!). Zastanawia też czemu Grabaż nie wyleczył się jeszcze ze śpiewania po angielsku, bo te refreny z "blady połlęt" i "dredlok kłin" zgrzytają w uszach jak koci pazur na szybie.

Mimo kilku zastrzeżeń, jest to całkiem przyjemna, wolna od zadęcia, urozmaicona płyta pełna prostych, nośnych piosenek i grabażowej liryko-publicystyki. Jeśli "Dodekafonia" skłaniała do zadumy i przeżywania, premierowy long przede wszystkim urozmaici koncertowy repertuar Strachów o kilka indeksów, przy których dzieciarnia poskacze i pośpiewa. I chyba właśnie o !TO! chodziło. --- Sebastian Rerak, muzyka.onet.pl

download (mp3 @300 kbs):

uploaded yandex 4shared mediafire mega solidfiles zalivalka cloudmailru filecloudio anonfiles oboom

 

back